Wprowadzenie do modlitwy na środę, 30 września.
Tekst: Łk 9, 57-62
Prośba: o serce wolne od przywiązań.
Dzisiejszy krótki fragment Ewangelii ukazuje trzy spotkania, trzy rozmowy. Tylko druga z nich odbywa się z bezpośredniej inicjatywy Jezusa. W pozostałych przypadkach młodzi mężczyźni odzywają się pierwsi. Mam wrażenie, jakby towarzyszyło im jakieś wielkie pragnienie. Ale też rozterka, rozdarcie, ostatecznie bezsilność… Nie znamy dalszych losów tych osób. Czy zaryzykowały zostawić wszystko, nawet bardzo szlachetne powody, i poszły za Jezusem?
Dzisiaj chcę przyjrzeć się swoim pragnieniom, zejść w nie najgłębiej jak się da, obserwując jak jedne wynikają z drugich, jak się ze sobą łączą. Gdzie wśród nich jest pragnienie pójścia za Jezusem? W codzienności, w życiowych wyborach, w świadczeniu o Nim? Gdzie jest pragnienie relacji, przebywania z Nim? Co takiego się dzieje, że tego pragnienia nie realizuję, że wciąż coś staje mi na drodze i zawsze jest ważniejsze? Znam dobrze ten stan, zdania w mojej głowie: modlitwa? Zacznę od jutra. Eucharystia? Bez przesady, wystarczy niedzielna. Przyznanie się do swoich wartości? To się nie opłaca… Chcę dziś ponazywać to, co najczęściej staje mi na drodze, powoduje, że płynę z nurtem, jak śnięta ryba.
Pójście za Jezusem to wejście w inny świat. Docześnie, zupełnie nieopłacalny. Często przekraczający ludzkie myślenie i kalkulacje. Ale jeśli to pragnienie we mnie jest szczere… każdego dnia od nowa będę decydować, że pójdę za Jezusem. Tak jak potrafię. Pomimo przeszkód i moich słabości, których się do końca nie pozbędę. Jezus chce mnie przede wszystkim prawdziwą. Taką chcę przed Nim stanąć…