Wprowadzenie do modlitwy na środę, 14 lipca.
Tekst: Wj 3,1-6.9-12
Prośba: o serce otwarte na głos Boga.
Wypas owiec polega nie tylko na tym, żeby miały one co jeść, ale też żeby się ruszały – były w drodze. Dlatego pasterze mają swoje trasy, dzienne czy tygodniowe szlaki. Wciąż wracają na to samo miejsce. Mogę sobie wyobrazić, że Mojżesz wiele razy przechodził obok opisanego dziś krzewu. Znał go dobrze. Krajobraz mógł go już nudzić. A jednak był na tyle obecny w tym, co robił, że dostrzegł Boga, który chciał mu się objawić wśród codziennych obowiązków. Każdego dnia wykonuję czynności, które są już dla mnie rutyną. Bywa, że jestem gdzieś obecna tylko ciałem, bo moja uwaga skoncentrowana jest na wspomnieniach, albo marzeniach. Często rozpraszają mnie przychodzące powiadomienia, czuję potrzebę sprawdzania telefonu… Nie ma mnie tu i teraz. Jak wiele objawień mogło mi umknąć?
Bóg objawia się jako Bóg przodków, jako Ten, który usłyszał wołanie ludu. Jest Bogiem zaangażowanym, obecnym, któremu zależ na losie Jego dzieci. Jest Bogiem wiernym przymierzu, które zawarł. Izraelici trafili do Egiptu, żeby przetrwać głód. Bóg zamienił krzywdę Józefa sprzedanego przez braci w błogosławieństwo dla wielu narodów. Nie chciał tego zła, które go spotkało, ale wyprowadził z niego dobro. Teraz też usłyszał wołanie ludzi. Chce zainterweniować w cudowny sposób. I chce to zrobić we współpracy. Posyła Mojżesza, który nie czuje się na siłach, by wypełnić tak trudne zadanie. Przyjmuje je jednak, gdy Bóg zapewnia go o swojej obecności. Nie własną siłą ma wyprowadzić izraelitów, ale mocą Boga. Nie raz zdarzało mi się wchodzić w kompetencje Boga. Brać na siebie zbyt trudne, niewykonalne zadania, a potem frustrować, gdy ich nie umiałam zrealizować. Bóg chce mnie prowadzić, być moim przewodnikiem, moją mocą, gwarancją sukcesu. Dziś chcę się wsłuchać do czego mnie zaprasza, dokąd posyła, w czym chce towarzyszyć…