Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 26 września
Tekst: Łk 9, 7-9
Prośba: o przyjęcie ulotności swojego życia i Jego spełnienia jedynie w Bogu.
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Te pięć dzisiejszych krótkich zdań chcą nas poprowadzić – patrząc na Heroda – do spotkania z Bogiem i tego, co w życiu jest istotne. Najpierw zatrzymaj się przy Bogu, zatrzymaj przy Chrystusie, o którym Herod mówi. Wieści o Nim wzbudzają w królu niepokój. Chrystus bowiem czyni cuda i te wydarzenia dolatują do uszu Heroda. On nawet nie jest w stanie tego zweryfikować, ponieważ siedzi w swoim pałacu i „dzień w dzień świetnie się bawi” – jak powie Jezus w przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Herod musi polegać na opinii innych o Jezusie, a te opinie są różne. Herod nie wyrusza w drogę, by spotkać Jezusa, nie ma w sobie ani ciekawości, ani pragnień. On ma tylko niepokój. Chce zobaczyć Jezusa, ale z lęku.
- Herod chce zobaczyć Jezusa. Tylko zobaczyć? Czego od Niego potrzebuje? Może dolatuje do niego, że to, jak żyje, co robi, o co się martwi wcale nie jest takie ważne, jak mu się zdaje. Patrząc na pierwsze czytanie – to wszystko jest marnością, albo czytając bardziej dosłownie – jest ulotne (Koh 1, 2-11). I być może to do niego dolatuje, ale nie zamierza niczego zmienić. Na nowo zapytajmy, po co chce zobaczyć Chrystusa? Czy to da mu uspokojenie sumienia i serca? Po co ja chcę widzieć Jezusa? I czy czekam na okazję aż Jezus sam do mnie przyjdzie, czy też wyruszę w podróż?
- Herod próbuje uspokoić swoje sumienie faktem: ściął Jana i to jest dla niego jasne. Nie wierzy w to, że Jan mógł zmartwychwstać. Wyklucza tę możliwość i stąd drąży dalej w temacie kim jest Jezus. Sam Jezus o to pyta przecież swoich uczniów pod Cezareą Filipową. Pytanie o tożsamość Jezusa jest ważne, bo jeśli naprawdę jest Bogiem – Synem Bożym, to możemy Go albo odrzucić, albo przyjąć. Nie ma innej drogi. Nie da się być obojętnym wobec poznanego Chrystusa. Jego życie przynosi niepokój w tych momentach, kiedy oddalamy się od Źródła Życia – Boga, siebie samych, od drugiego człowieka, od miłości, prawdy, dobra…
- Herod stara się zobaczyć Jezusa, ale zdaje się, że nic nie robi w tej kwestii. Ich spotkanie dokona się podczas procesu Jezusa, kiedy Piłat odeśle Jezusa do Heroda. I to nic nie zmieni w życiu króla. Wiara nie rodzi się z widzenia, ale ze słuchania Słowa. Herod niczego nie chciał usłyszeć bo niczego nie chciał w życiu zmienić. Słuchał Jana Chrzciciela, pociągało go to, ale… nic nie zmieniło w jego życiu. Teraz nawet nie słucha Jezusa tylko słyszy wieści i opinie o Nim. Jest daleko od tego wszystkiego. Zamknięty w swoim życiu nie widzi, że żyje ulotnością, a to, co ważne przechodzi obok. Bo wszystko jest marnością, ulotnością. Jedynie to, co czyni Bóg jest trwałe na wieki.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.