J 1, 1 – 12a

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.”

Na początku modlitwy zrób znak krzyża i uświadom sobie przez chwilę, że Ojciec jest teraz przy Tobie. Ponieważ chcesz z Nim rozmawiać, więc On Jest Obecny. Poproś Go więc w tym momencie, aby Duch Święty poruszał Twoją modlitwę, by On sam ją prowadził. Poproś także, by Pan usuwał w niej wszelkie przeszkody oraz by oczyścił Twoje zamiary, intencje, pragnienia, decyzje, czyny – by służyły tylko większej chwale Boga i dobru innych ludzi.

Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W tym tygodniu proś szczególnie o łaskę wiary, która będzie światłem w kryzysach i ciemnościach życiowych.

Punkty do refleksji:

– Słowo przychodzi do swoich. Możesz wejść w obraz Jezusa, który wchodzi do Jerozolimy. Tłumy, które za Nim chodziły, też są tutaj. Witają Go słowami Hosanna (tak jak my podczas każdej mszy świętej – to jest to samo „Hosanna”, które rozległo się u bram Świętego Miasta). Drogę przed Nim wyściełają gałązkami palmowymi i płaszczami. Przyjrzyj się Jezusowi, zobacz, w jaki sposób boska światłość jest w Nim ukryta. Jezus zmierza do Jeruzalem i dobrze wie, co Go tam czeka. Idzie do swojej własności – nic nie było bardziej Boże niż to miejsce, w którym wtedy jeszcze znajdował się dom Boga, świątynia – miasta, które już wkrótce wyrzuci Go poza swoje mury i tam każe umrzeć. Miasto, czyli ludzie. I to ci, którzy na co dzień byli, wydawałoby się, najbliżej Świętego Świętych. Powinni mieć najbystrzejszy wzrok, najlepiej wyćwiczony w widzeniu Prawdy. A jednak… Ten, który był od początku w Bogu i Bogiem, zostaje przez nich odrzucony. Nierozpoznany – czyli niepodobny do tego, co już wcześniej zostało poznane. Widząc wyobraźnią tę scenę, zobacz jak Jezus przychodzi do Ciebie. Jak Go przyjmujesz? Jak przyjmujesz Światło, które pada na Twoje ciemne strony?

– W jaki sposób prowadzi Jezus? Jaki jest kierunek ruchu Syna Bożego? Od bycia w Bogu, poprzez stwarzanie, do świata, do „swoich”, aby pośród nich zabłysło światło. Wyjście z chwały, wcielenie… nieustanne wychodzenie ku nam, błąkającym się w ciemnościach grzechu, w ciemnościach ślepoty i głuchoty… w nocy odrzucania Boga. A Jezus nieustannie idzie właśnie ku temu: ku światu, który Mu się sprzeciwił, ku Jerozolimie, która szybko wyprowadzi Go przed swoje bramy… ale On zaraz znowu będzie w środku – mimo drzwi zamkniętych. Taki jest kierunek ruchu Jezusa. Jest w tym niestrudzony. A jaki jest mój kierunek? Po pierwsze: czy otwieram się na Jego przychodzenie? Po drugie: czy idę za Nim?

– Na świecie jest „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”. Nikt nie jest pozbawiony tej światłości. Bóg daje się każdemu bez żadnego wyjątku. Nie tylko dobrym, albo tylko katolikom, chrześcijanom, wierzącym itp. Bóg nigdy nie wyklucza i nie ogranicza swojej miłości. Działa w każdym, dla każdego i przez każdego. Thomas Merton napisał kiedyś przepiękne zdanie: „Nie ma sposobu, aby wytłumaczyć ludziom, że wszyscy chodzą dookoła pełni blasku jak słońce”. Wszyscy. Taki jest fakt! Bóg mieszka i pracuje w swoim stworzeniu. O własnych siłach nie da się tego pojąć, ale można o tę łaskę prosić, a kiedy przyjdzie – dać się przemienić. Jeśli chcesz, możesz o nią teraz poprosić.

– „Wszystkim, którzy je przyjęli dało moc aby się stali dziećmi Bożymi.” Moc bycia dzieckiem Boga jest nam dawana przez Jezusa i dzięki Niemu. Dzieci, szczególnie te jeszcze nie za bardzo wyrośnięte, zazwyczaj są całkowicie i bezkrytycznie wpatrzone w swoich rodziców, uważają ich za ostateczną wyrocznię w każdej sprawie. Rodzice są najlepsi, najpiękniejsi, najmądrzejsi, najsilniejsi. Z nich też dzieciaki czerpią całe poczucie bezpieczeństwa. De facto nie potrzebują NIC innego… co nie oznacza, że nic nie dostają – wprost przeciwnie 🙂 Skoro przyjąłeś Jezusa, to jest w Tobie moc, aby wchodzić z Ojcem w taką właśnie relację absolutnego zaufania. Czy już ją w sobie dostrzegasz?

– „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.” Pozostań przez jakiś czas przy tych słowach, pozwól im w sobie wybrzmieć.

Tylko w ciemności światłość może rozbłysnąć swoim pełnym blaskiem. Jan pisze o Światłości, której nie ogarnęła ciemność. Wraz z pierwszym grzechem ciemność jakby wyszła z wyznaczonych jej granic. Wdziera się tam, gdzie nie jest jej miejsce, kładzie się cieniem szczególnie na relacjach – do świata, Boga, ludzi, siebie – na komunikacji, możnaby powiedzieć: na granicach. Ale pojawia się także w głębi duszy – i tutaj przeraża chyba najbardziej. Czasem, szczególnie w środku nocy, można odnieść wrażenie, że jest silniejsza, że zdusza światło, które jeśli w ogóle, to przebija się przez nią z trudem. Ale za pośrednictwem Ewangelisty otrzymaliśmy od Boga zapewnienie, że życie i światłość nigdy nie zostały i nie zostaną ogarnięte przez ciemność. Jan, który był przy śmierci Jezusa na krzyżu, obwieszcza, że życie, które jest światłością ludzi, zwyciężyło. Jeśli jest w stanie powiedzieć coś takiego, chociaż przeżył ciemność śmierci ukochanego Mistrza, na którego piersi spoczywał podczas Ostatniej Wieczerzy… to rzeczywiście musi wiedzieć, co mówi, musiał tego zwycięstwa doświadczyć, widzieć je i dotykać własnymi rękoma (por 1 J 1,1nn).

Kończąc modlitwę porozmawiaj z Panem i powiedz Mu o tym, co teraz czujesz, co myślisz, czego doświadczasz. Niech to będzie spontaniczna rozmowa. Wylej przed Nim swoje serce, które On przed chwilą poruszył. Pamiętaj, by to, co będziesz mówił Bogu miało związek z przebytą modlitwą. Zakończ odmawiając bardzo powoli wyznanie wiary: Skład Apostolski.

Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.

Każdego wieczoru odpraw rachunek sumienia, przyglądając się w nim wszystkim poruszeniom, uczuciom, pragnieniom i motywacjom, jakie się pojawiały w ciągu dnia oraz do czego Cię one prowadziły: do dobra, służenia innym, czy też do grzechu, upadku, zamknięcia się w sobie… Opis sposobu odprawiania rachunku sumienia znajdziesz TUTAJ