oddaniem, nie liczeniem czasu, sił, środków, pełnym zaufaniem, otwartością, łagodnością, wyrozumiałością na błędy i słabości… można by wiele wymieniać. Św. Jan mówi nam dzisiaj, że taką właśnie miłością obdarzył nas Ojciec – Bóg. Czy wierzysz w to? Czy przyjmujesz Jego miłość?

2.   …zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi – nie tylko nazwani, ale rzeczywiście nimi jesteśmy, dodaje Jan. W pewien sposób dziecko jest obdarzane taką miłością. Może dopowiedzielibyśmy, że „powinno” tak być, ale nie zawsze jest. To prawda. Ludzka miłość nie jest doskonała – popełnia błędy, ma swoje słabości, jest jakby refleksem tylko miłości Boga. Ale czy to oznacza, że nie mamy kochać? Wręcz przeciwnie. Pomyśl o tych wszystkich miejscach w Twoim życiu, sytuacjach, relacjach, w których nie byłeś kochany tak, jak byś chciał. Zobacz swoje dziury w sercu, głody i pragnienia, które być może nosisz już dłuższy czas. Bóg naprawdę chce wypełnić te wszystkie pragnienia i głody. Jak? Kiedy? Tego nie wiemy…

3.   Czy na pewno wszystkie nasze dziury w sercu zostaną zalepione? Czy wszystkie głody (miłości, ciepła, akceptacji, bezpieczeństwa) zaspokojone? Czy nie jest może tak, że do końca życia pozostaniemy na „lekkim głodzie” miłości? Dlaczego miałoby tak być? Może dlatego, żebyśmy nigdy nie przestali szukać Boga i Jego miłości. Bo gdybyśmy to mieli już teraz zaspokojone, to przestalibyśmy pragnąć, przestali poszukiwać – jak bogacz, który ma skarby na wiele lat zgromadzone i nie musi się już o nic martwić, nawet o Boga. Może dlatego jesteśmy głodni (jedni mniej, drudzy więcej), byśmy pragnęli ciągle więcej i więcej – nie przestawali szukać Boga i w Nim tak naprawdę oczekiwali wypełnienia. Z drugiej strony… Jezus zmartwychwstał „z dziurami w rękach i sercu”. Czy nasze dziury i głody nie uzyskują przez to swojego sensu i celu? Jezus – więcej nawet – te swoje dziury zaniósł do nieba, do Ojca. Pomyśl przez chwilę o swoich dziurach i głodach serca, ale nie przestawaj żyć ciągle nadzieją i wielkimi pragnieniami.