Wprowadzenie do modlitwy na wtorek, 21 listopada
Tekst: Łk 19, 1-10
Prośba: o to by spojrzenie Jezusa przemieniało moje życie
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Wyobraź sobie Jerycho i komorę celną. Zobacz tam Zacheusza. Mimo tego, że jest przełożonym, Żydzi nim gardzą. Jest niskim człowiekiem, który żyje w skorumpowanym świecie. Inni patrzą na niego z góry – dosłownie i w przenośni. Jak on może się z tym czuć, co przeżywa każdego dnia? Pomyśl ile ciebie jest w tym małym celniku. Czym jest twój mały wzrost, w jakich sytuacjach czujesz się poniżany, gorszy, mały?
- Zacheusz robi rzecz nieprzystającą do jego stanowiska. Jak małe dziecko wspina się na drzewo. Zrobi wszystko, by móc spotkać Jezusa. Ile musi być w nim determinacji, by nie kierować się teraz tym, co pomyślą inni? Co on nosi w sercu, że nie reaguje na tłum, ale wspina się na wysokie drzewo, byle tylko spotkać Jezusa? Czy ty też jesteś w stanie iść za Panem, szukać Go, pomimo lekceważących spojrzeń/słów/oczekiwań innych?
- Jezus przechodzi obok sykomory i spogląda na Zacheusza. Jaki jest Jego wzrok? Wyobraź go sobie i wpatruj się dłuższą chwilę w to spojrzenie Pana.
- Wzrok Jezusa przemienia życie celnika. Czy tak też jest w moim przypadku? Jak dziś Jezus na mnie patrzy? Co mówi Jego wzrok?
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
Do grzesznika poszedł w gościnę.
Ukochany zapraszam Cię do naszego domu, zasiądź do stołu razem z nami.
W dzisiejszej jutrzni psalm 112, „Błogosławiony człowiek, który służy Panu”. To znaczy, że zupełnie źle pojmowałam sens życia. I wiele razy czytałam ten psalm, ale dzisiaj mnie jego początek uderzył pełną mocą. Zacheusz chyba nie wytrzymał ciśnienia tego, jak źle się czuł, ale nie wybrał drogi zła. Tylko zaczął szukać Pana, żeby Jemu zacząć służyć, zamiast samemu sobie (to znaczy otoczeniu, zdobywając jego aprobatę). Bardzo bym chciała być Zacheuszem. Szczerze przyznam, że chcę służyć Panu, ale przeważnie służę światu, bo to wygodniejsze. Cóż, tak się będę chyba bujać do końca swoich dni – między szczerą, ale słabą chęcią, by się wdrapać na to drzewo, a szerszą drogą, gdzie stoję na poboczu, a Jezus mnie mija.
Myślę,że najważniejsze jest to poszukiwanie…
Dlaczego ja chcę zobaczyć Jezusa?,a dlaczego On chce dziś być u mnie? Ważne jest to dziś.To dziś mam zejść na ziemię, bo dziś Jezus chce spotkać ze mną w moim wnętrzu choć jestem grzesznikiem,On widzi we mnie dobro i mogę je pomnażać dzieląc się nim.
Łatwo jest w życiu się pogubić.
Żeby się odnaleźć potrzebna jest przemiana serca.A ta może być dokonana tylko przez Jezusa.
Co oznacza zrobienie wszystkiego,żeby spotkać Boga?
Kurczowo się go trzymać?
Podążać za Nim.
Myślę, że dla każdego człowieka droga prowadząca do spotkania jest inna.Dla mnie wpatrywanie się w oblicze Boga to niesienie radości i pomocy innym.