Choroby duchowe

Tym mianem Ojcowie Kościoła nazywali całą tę rzeczywistość, którą my dzisiaj zwiemy grzechami głównymi. Człowiek, zgodnie z biblijnym podziałem św. Pawła, jest złożony z ciała, duszy i ducha, choroby te więc dotykają człowieka, w jego najintymniejszej części – duchowej. Mają jednak wpływ na pozostałe sfery i dlatego możemy je podzielić w następujący sposób:

a) choroby najbliższe ciału: obżarstwo, rozpusta (nieczystość), miłość pieniądza i pragnienie, by mieć więcej (chciwość)

b) choroby najbliższe duszy: smutek, acedia, gniew, lęk

c) choroby najbliższe duchowi: zarozumiałość (próżność), pycha

Choroby te łączą się ze sobą w taki sposób, że np. jedne wypływają z drugich, wraz z jednymi pojawiają się inne, itp. Ojcowie Kościoła byli tymi, którzy rozpoznali symptomy tych chorób, ich zgubne skutki oraz sposoby leczenia. Każde z naszych rozważań jest zaproszeniem do pogłębienia tej sfery w naszym życiu, którą moglibyśmy nazwać ascetyczną, tzn. naszym wysiłkiem na drodze do spotkania z Bogiem. Bo jakkolwiek Pan Bóg zawsze przychodzi nam z pomocą i nigdy nie wypadamy z Jego ręki (łaski), to jednak bez naszego wysiłku nawracania i przemiany to spotkanie z Nim będzie bardzo utrudnione lub wręcz niemożliwe. Bóg nie chce niczego w nas czynić na siłę i wbrew naszej woli. Jego łaska działa w człowieku, który jest na nią otwarty. Przez te rozważania zapraszamy do przyjrzenia się swojemu życiu i tym wszystkim miejscom, które być może są w nas nieuporządkowane i blokują naszą relację z Bogiem.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, jak się w nas pojawiają choroby duchowe.Rozpocząć trzeba od czegoś, co nazywamy nawykiem. Nasze cnoty i wady tu mają swoje źródło, tj. biorą się z nawykowego powtarzania różnych czynności i utrwalają się w człowieku, np. cnota punktualności rodzi się z nawyku przychodzenia na czas. To samo dotyczy wad, np. obżarstwo może być skutkiem ciągłego braku dyscypliny w jedzeniu, spożywania zawsze wszystkiego na co ma się ochotę i kiedy się chce. Po dłuższym czasie wyrabia się z tego nawyk łakomstwa i obżarstwa prowadzący do wady (braku moralnego). Trzeba tu mieć na względzie to, że nasze ciało i psychika przyzwyczajaja się do tego, co w nas powtarzalne i np. ktoś, kto ciągle kogoś obmawia, oczernia i lekceważy to – po pewnym czasie zauważa, że trudno mu się od tego uwolnić i że zazdrość lub pycha stały się nawykami jego umysłu, reakcjami automatycznymi. Widzimy więc, że z nawykowego powtarzania rodzi się wada, która jest przywiązaniem, pewną predyspozycją do czynienia czegoś i to niezależnie od okoliczności.

Innym ważnym pojęciem jest namiętność, przez którą nazwalibyśmy te wszystkie poruszenia duszy, z którymi się utożsamiamy, lecz zniewalają nas, manipulują nami i nie są spójne z naszym najgłębszym „ja”. Słowa św. Pawła w jakiś sposób do tego się odnoszą, kiedy mówi: „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę.” (Rz 7, 19). W głębi nas jest pragnienie czynienia dobra, lecz kiedy człowiek nie strzeże swego serca i ulega namiętnościom – staje się ich niewolnikiem i wpada w choroby duchowe. W tym właśnie Ojcowie widzieli niebezpieczeństwo dla człowieka i wzywali z jednej strony do rozeznawania (człowiek ma wejść w siebie i rozpoznawać w sobie różne myśli i poruszenia – dobre, by za nimi pójść, a złe, by je odrzucać), z drugiej – do walki duchowej (opieraniu się temu wszystkiemu, co człowieka odciąga od Boga i Jego miłości, nawet pod pozorem dobra).

Na koniec cytat z jednego z Ojców, którzy zajmowali się chorobami duchowymi – Ewagriusza z Pontu:

„Jest w sumie osiem głównych [złych] myśli, do których sprowadza się każda [grzeszna] myśl. Pierwsza jest myśl o obżarstwie, a po niej – o nieczystości. Trzecia jest [namową do] chciwości, czwarta – smutku, piąta – gniewu, szósta – acedii, siódma – próżnej chwały, ósma – pychy. Czy owe myśli dręczą naszą duszę, czy nie, to nie zależy od nas. Ale czy trwają, czy nie, czy wzniecają, czy też nie wzniecają namiętności, to zależy od nas.” Ewagriusz z Pontu, Practicus 6 (O praktyce [ascetycznej], w: Pisma ascetyczne, t.1, ŹrMon 18, Tyniec, Kraków 2011, s. 229).