Wprowadzenie na Poniedziałek Zmartwychwstania, 18 kwietnia 2022
PASCHALNA DROGA JEZUSA I MOJA
Zmartwychwstały Pan ukazuje się uczniom na drodze do Emaus
Tekst: Łk 24,13-27
Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Obraz: Dwaj uczniowie, czyli ludzie, którzy znali Jezusa i chodzili z Nim. Teraz idą do Emaus – zagubieni i rozczarowani. Przypatrz się im. Co mówi postawa ich ciała, smutne oczy „na uwięzi”, mimika? Pozwól wyobraźni, by Cię tam zaprowadziła, dołącz do tego spotkania.
Myśli do modlitwy:
Uczniowie idą smutni, w żałobie i w tym wielkim bólu nie poznają Jezusa, mimo że do nich mówi, stoi przed nimi. Patrzą, a nie widzą. Słuchają, ale nie rozumieją co mówi do nich Pan. Nie wierzą temu, co usłyszeli od kobiet i od tych, którzy byli rano u grobu. Zawiedli się, nie dostali tego, czego oczekiwali.
Ruszają jednak razem z „Nieznajomym”, bardzo szczerze ze sobą rozmawiają. Mimo, że Jezus tłumaczy im Pisma, oni nadal ani go nie rozumieją, ani nie rozpoznają.
Czy można nie wierzyć w Pismo i kiedy tak się dzieje w naszym życiu? Czy ból czasem nie jest czymś, co zakrywa nam prawdę i zawęża optykę patrzenia? Czy „spodziewamy” się teraz czegoś od Jezusa i co jeśli On chce działać inaczej, po swojemu? Na jakiej drodze jestem dziś z Panem – gdzie ta droga prowadzi? Czy potrafię na niej rozpoznać i słuchać Jezusa? Czy chcę z Nim szczerze rozmawiać?
Zakończ modlitwą:
Słowo Odwieczne, Jednorodzony Synu Boży
proszę Cię, naucz mnie służyć Ci tak, jak tego jesteś godzien.
Naucz mnie dawać, a nie liczyć
walczyć, a na rany nie zważać,
pracować, a nie szukać spoczynku,
ofiarować siebie, a nie szukać nagrody innej
prócz poczucia, że spełniłem
Twoją najświętszą wolę.
(modlitwa św. Ignacego o hojność i wielkoduszność )
1. Dwaj. Rozmawiali o Bogu. Dzielenie się Słowem Bożym ma moc wzajemnego ubogacania się jego treścią.
2. Oczekiwania. Rozczarowania. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami.
3.Wyszłam z grobu.Zacząć od Mojżesza- Księgi Wyjścia.
4. Czy „spodziewamy” się teraz czegoś od Jezusa i co jeśli On chce działać inaczej, po swojemu?
Jestem za. Lubię niespodzianki.
5. Na jakiej drodze jestem dziś z Panem – gdzie ta droga prowadzi?
Do nieba, tylko tam się wybieram.
6. Czy potrafię na niej rozpoznać i słuchać Jezusa?
Co do rozpoznania to chyba dopiero zaczynam, od Mojżesza…
W kwestii słuchania to stwierdziłam, że ze słuchaniem jest podobnie jak z adoracją. Miłość to obecność i na adoracji sama ona wystarczy. To jest takie 100 %. Nic więcej nie trzeba robić. Jezus przemienia mnie przez to, że jestem w Jego obecności. Niczego nie muszę doświadczać. Nic nie muszę mówić-choć w moim przypadku jest to trudne trwać bez słowa. Nawet jest taka pieśń:
Nic nie musisz mówić nic. Odpocznij we mnie, czuj się bezpiecznie.Pozwól kochać się, Miłość pragnie Ciebie.
Słuchanie to po prostu czytanie Słowa Bożego. Jak to robię to słyszę je umysłem i sercem. Jeśli czytam na głos to wtedy słyszę także uszami. Przyjmuję je i ono już we mnie działa. Mogę je rozważać, pogłębiać jego treść itp. Natomiast ono już we mnie wydaje owoc. Tak jak na Fundamencie, przecież nic nie zrobiłam oprócz tego, że przeczytałam fragment ostatniej medytacji i wróciłam z dwoma słowami: leniwi w sercu. (…)Daj mi jedynie miłość twą i łaskę, albowiem to mi wystarcza. Amen.
7. Wiara jest prosta tylko człowiek skomplikowany.