Wszystkie te cechy posiadał wspominany dziś w liturgii św. Franciszek z Asyżu, który szczególnie kojarzy się z postawą pełną prostoty. Co oznacza dziś być dla mnie prostaczkiem? Jakie fragmenty mojej osobowości są jeszcze pełne „mądrości i roztropności”, które w tym kontekście oznaczają postawę zaufania wyłącznie własnym siłom i zdolnościom.

2.   Moje utrudzenie i obciążenie. Bóg zna mnie osobiście: „Nie tajna Ci moja istota”, jak mówi Psalm 139,15. Nie ma sensu chować swojego serca przed Najwyższym. Czy chory ma ukrywać swoje dolegliwości przed Lekarzem, który wychodzi mu na pomoc? Szczególnie jest to ważne, gdy cierpię, przeżywam kryzys, czy po prostu nie radzę sobie z obowiązkami, które mnie przytłaczają. Jezus chce, bym przyznał się przed samym sobą do bólu, cierpienia, krzyża, który dźwigam. Wypowiedzenie tego bólu przed Nim na modlitwie jest pierwszym krokiem do uzdrowienia. Stań przez Jezusem, poproś o łaskę i powiedz prosto z mostu o swoim utrudzeniu i obciążeniu…

3.   Znajdę ukojenie dla mojej duszy. Przyniosę cały ciężar, o którym przed chwilą powiedziałem przed tron Jezusa i poproszę o pokrzepienie. Bóg nie rzuca słów na wiatr. Jeżeli czytamy: „przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”, to rzeczywiście mamy prawo tego się spodziewać. Bóg oczekuje ode mnie poważnego traktowania. Jeżeli będzie mnie stać na taką postawę, to i On nie będzie zwlekał z przyjściem na pomoc w najbardziej nawet skomplikowanych sytuacjach życiowych. Odnaleźć ukojenie dla duszy to również odkryć swoją całkowitą zależność od Boga, która zawiera się w słowach „cichy i pokorny”. Jezus był całkowicie zależny od Ojca, co nie stało w sprzeczności z faktem, że Go bardzo kochał i był przez Niego kochany. Chrystus oczekuje również ode mnie takiej postawy – postawy miłosnej zależności. Czy stać mnie na nią?