Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 26 czerwca

Tekst: Rdz 17,1.9-10.15-22

Prośba: o łaskę poddania się nadziei.

1. „Jam jest Bóg Wszechmogący”. Wsłuchaj się w to, jak Bóg przedstawia się Abramowi: „Ja jestem Bóg Wszechmogący”. Zobacz, co te słowa w Tobie poruszają, co sprawiają. Wszystkie słowa poza czasownikiem są pisane wielką literą. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego? To wyraz szacunku, to jasne. Ale to nie wszystko. Chodzi o odróżnienie każdego określenia, jakie chcemy zastosować do Boga, od wszystkich zwykłych zastosowań tego słowa. Bóg jest Wszechmogący. Ale Jego wszechmoc to jest zupełnie coś innego, niż nasze wyobrażenia na ten temat. Podobnie możemy powiedzieć, że jest Dobry, a ta dobroć jest całkowicie inna niż wszystko, co znamy, wykracza poza wszystko, co jesteśmy w stanie choćby w ograniczonym zakresie pojąć. Wszystkie nasze pojęcia wszechmocy, dobra itd., to tylko wydmuszka w zestawieniu z tym, kim On rzeczywiście jest. Spróbuj otworzyć się na spotkanie z kimś tak niewyobrażalnym… Stań na tej modlitwie wobec Boga, który jest całkowicie Inny.

2. „Służ Mi i bądź nieskazitelny”. Te słowa w pierwszym odruchu łatwo zrozumieć jako nakaz. Ale nie do końca o to tu chodzi. To raczej zaproszenie i konsekwencja przyjęcia go. to tak, jakby Bóg mówił: Służ mi, a w ten sposób, na tej drodze sprawię, że staniesz się nieskazitelny. To jest refren, który pojawia się przy każdej relacji człowieka z Bogiem: człowiek jest przemieniany przez bliskość z Nim (symbolem tego jest zmiana imion: Abram staje się Abrahamem, Saraj – Sarą). W ten sposób, a nie przez własne wysiłki i jakąś wydumaną moralną doskonałość, człowiek staje się nieskazitelny. Świętość Boga jest zaraźliwa: przenosi się na człowieka w miarę pogłębiania się wzajemnej relacji. Jeśli mamy w sobie jakieś dobro, miłość, mądrość – to płyną one ku nam od Wszechmocnego. Są darem, który możemy przekazać dalej. Spróbuj popatrzeć na wszystko co masz, całe piękno, dobro, miłość, które kryją się w Tobie. Poproś Boga, aby dał Ci doświadczyć, że to jest strumień życia, który płynie od Niego ku Tobie. Czy wierzysz jeszcze, że musisz coś zrobić, jakoś się poprawić, wydoskonalić, aby Bóg spojrzał na Ciebie przychylnie? Przyjrzyj się swoim motywacjom kiedy robisz coś dobrego. Pomyśl o tym, jak reagujesz na swój grzech. Co się w Tobie pojawia, kiedy uświadamiasz sobie swoje potknięcia? Żal i prosta skrucha, czy poczucie winy i potrzeba bycia bez zarzutu?

3. „Oby przynajmniej Izmael żył pod Twoją opieką!”. Abraham już swoje przeżył. Prawdopodobnie pozbył się dużej części swojej naiwności. Od lat cierpi, bo nie może mieć dzieci z ukochaną Sarą. Ale jakoś oswoił swój ból, stara się pewnie za dużo o tym nie myśleć i docenia to, co ma. Choć raczej nie jest z tego tak do końca zadowolony… Pogodził się ze swoim losem. Można zrozumieć, że nie od razy wierzy słowom, które słyszy od Boga. Jakby nie chciał poddawać się nadziei… Może nie chce znowu dotykać rany, która wydaje się już zabliźniona? Pogodził się z jakimś rodzajem przegranej i przestał pragnąć tego, czego rzeczywiście chce jego serce. Stwierdza, że wystarczy mu, jeśli Bóg pobłogosławi Izmaelowi. Ale Bóg ma inne plany. Zdecydowanie nie zgadza się na minimalistyczne podejście Abrahama. Mówi o wiecznym przymierzu, które zawrze z nim, a potem z jego synem. Mówi, że Sara będzie matką królów. Bóg roztacza przed Abrahamem wizję wspaniałej przyszłości. I jest to obietnica zupełnie darmowa. Tobdarownie wykraczające poza nasze najśmielsze oczekiwania, to jest coś, co zawsze towarzyszy relacji z Bogiem.
Czy jest coś, czego Ty nie odważasz się pragnąć? Być może przepadły jakieś Twoje marzenia, ideały, pragnienia, które chciałeś zrealizować? Zajrzyj w głębiny swojego serca i poszukaj swoich zapomnianych, głębokich potrzeb, marzeń… może z którymś z nich wiąże się jakaś Boża obietnica? Posłuchaj, co się w Tobie dzieje. Może usłyszysz w tym Boga?