Wprowadzenie do modlitwy na środę, 28 lipca.
Tekst: Wj 34, 29-35; Mt 13, 44-46
Prośba: o łaskę czerpania z obecności Bożej.
Skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem. Bóg objawia się w świetle – płonącym krzewie, słupie ognia. Dla Izraelitów blask bijący z twarzy Mojżesza był dowodem na to, że jest on przyjacielem Boga, że przebywa w Jego bliskości do tego stopnia, że obecność Boga jest w nim dostrzegalna. Był to znak, którego Mojżesz nie był świadomy. Budził respekt, przestrach wśród innych. Ale sam Mojżesz nie robił z tego sensacji. Bliskie spotkania z Bogiem przemieniają. Czas adoracji, medytacji Słowa Bożego zawsze pozostawia w nas ślad. Możemy go w pierwszy momencie nie dostrzegać, ale z czasem inni zapytają: skąd to masz? Ten spokój, cierpliwość, radość, ufność… Możemy też tak bardzo być przy kimś, obecni w rozmowie, spotkaniu, że czyjaś twarz się rozpromieni. Czy w czasie modlitwy, spotkań z ludźmi daję swoją obecność, uważność? Czy w swoim otoczeniu mam kogoś, o kim mogę powiedzieć, że jego „oblicze promienieje obecnością Boga?”.
Mojżesz znów nakładał zasłonę na twarz, póki nie wszedł na rozmowę z Panem. Nie wiemy co powodowało Mojżeszem, że zasłaniał twarz przed swoim ludem. Może robił to, żeby nie wprowadzać innych w zakłopotanie? Nie chciał, żeby się go bano, uważano za dziwaka? To co pewne, przed Bogiem mógł być sobą, czuł się bezpiecznie, z niczym się nie krył. Niektóre dary, łaski bywają trudne do przyjęcia. Chcielibyśmy je ukryć, schować. Jezus w Ewangelii uczy, że nie zakrywa się światła garnkiem, ale stawia na świeczniku. W dzisiejszej przypowieści skarb został odkryty, zakopany, ale ponownie wydobyty, żeby przynosił korzyść. Trudno nam rozeznawać pomiędzy pokorą, a fałszywą skromnością, chwaleniem się, a uznawaniem swoich zalet. Bóg jednak może udzielać nam swojego światła, żebyśmy coraz częściej umieli być autentyczni nie tylko przed Nim, ale też przed ludźmi.