MIŁOŚCI PRAGNĘ | REKOLEKCJE PASCHALNE 2019
Niedziela Miłosierdzia, 28 kwietnia
Rozpoczynając tę modlitwę, głęboko sobie uświadom, że gdziekolwiek teraz jesteś – stajesz w obecności Boga, który jest Miłością. Wyraź własnymi słowami Twoją otwartość na Jego delikatne przychodzenie oraz Twoje pragnienie bycia posłusznym Jego Słowu. Włącz świadomość Jego obecności i uważność na wszystko, co będzie chciał Ci powiedzieć: czy to przez poruszenia serca, przez myśli czy zaproszenie do działania.
Przeczytaj następnie zaproponowany tekst wraz z krótkim komentarzem. Niech to słowo prowadzi Cię przez dzisiejszy dzień. Możesz z tego tekstu uczynić np. 30-minutową modlitwę albo wziąć z niego to słowo, zdanie, frazę, która Cię najbardziej porusza i przez cały dzień do niej wracać, karmiąc się tym słowem, rozważając, pogłębiając, smakując. Trwaj w nim aż do nasycenia. Pozwalaj, by Bóg – Miłość karmił Cię sobą, czyli Miłością.
Tekst na dziś: J 20, 19-31
Miłość jest Ukrzyżowana. Miłość jest niekochana. Tak wołał wieki temu św. Franciszek. Ale ta miłość, ponieważ jest miłością prawdziwą, a nie namiastką – całą siebie ofiarowuje. Ta miłość powierza się całkowicie nam, zapraszając nas do naśladowania. Nic więcej. Przyjąć miłość i ofiarować ją. Wdech i wydech. Do środka i na zewnątrz. Cudowny taniec miłości.
Miłość przychodzi do uczniów, mimo zamkniętych drzwi. Ważniejsze od drzwi jest serce, które szczelnie potrafi zaryglować lęk. Tacy są dzisiaj uczniowie. Jezus przekracza tę barierę lęku, by wlać pokój serca. Uświadom sobie przestrzenie lęku w Twoim sercu, które zamykają serce przed miłością. Najczęściej niechcący, bez świadomości.
Miłość nie przychodzi potępiać małoduszności, ucieczki, tchórzostwa czy zamknięcia uczniów. Przychodzi do nich z nową mocą. Tchnie na nich i ofiarowuje im… Miłość. Duch bowiem jest Miłością Ojca i Syna. Tchnie, jak u początków istnienia świata Bóg tchnął na człowieka, który stał się odtąd istotą żywą. Jezus więc ożywia na nowo zalęknionych mężczyzn. Daje im moc, dzięki której będą mogli naśladować Jego w misji przekazywania miłości.
Owego dnia, jednak, nie ma z nimi jednego. Nie zrażona tym Miłość przychodzi jeszcze raz. Jak Ojciec, który nie obraża się na obrażonego starszego syna (z przypowieści o synu marnotrawnym) i wychodzi, by mu się wytłumaczyć. Ale Jezus niczego nie tłumaczy Tomaszowi. Zaprasza go do dotknięcia ran, które każda miłość nosi na sobie. Te rany to jak dowód osobisty – Jezus tylko w ten sposób uwiarygadnia się wobec swoich uczniów. Nieustannie pokazuje im rany i zaprasza do dotykania. Prawdziwa miłość nie boi się ran. Nie tylko je mieć, ale również odsłaniać je wobec innych, zwłaszcza słabszych. Paradoksalnie one dodają siły. Bo trzeba mieć dużo odwagi, by pokazać rany, by odsłonić siebie. Oczywiście, nie zawsze i nie wszystkim. Swoim oprawcom Jezus nie pokazywał ran. Ale najbliższym – tak. Tyle, że dla nas właśnie wobec najbliższych nierzadko trudno się odsłonić. Stać się przejrzystymi, otwartymi, przepuszczającymi światło. Ukazując Tego, który jest Światłem. Wtedy można nie widzieć, a wierzyć.
Na koniec dnia zatrzymaj się nad tym doświadczeniem modlitwy. Niezależnie w jaki sposób ją odbyłeś, przeprowadź krótką refleksję i pomyśl: Co było w tej modlitwie albo w dzisiejszym dniu najważniejsze dla Ciebie? Co dawało Ci siłę do działania, moc do kochania, przebaczania, angażowania się? Co zabierało Ci siły, podkopywało zaufanie do Boga i do siebie, dołowało? W jaki sposób dzisiaj doświadczałeś obecności Boga? W których zaś miejscach tej obecności nie doświadczałeś? Jak doświadczałeś dziś Miłości?
Zachęcamy do zapisywania swoich refleksji po modlitwie w formie dziennika duchowego. A jeśli chciałbyś podzielić się Twoim doświadczeniem z innymi (z wyłączeniem rzeczy bardzo osobistych), możesz to uczynić w komentarzu pod danym dniem lub na naszym profilu Facebooka.
Jezu, dziękuję Ci za Twoją miłość.
Za ogrom miłości, dzięki której jestem w stanie kochać Ciebie, siebie i drugiego człowieka.
I mimo, że ciągle upadam, wiem, że Twoje „Pokój tobie” czyni cuda. Umacnia, dodaje odwagi i siły, aby być z Tobą do końca. Przyjmować Twoją bezwarunkową miłość i naśladować Cię w tej milosci. A to jest najtrudniejsze.
Ufam jednak, że mi w tym pomożesz, wszak Ty jesteś „Pan mój i Bóg mój” .