MIŁOŚCI PRAGNĘ | REKOLEKCJE PASCHALNE 2019
Wtorek Wielkanocny, 23 kwietnia
Rozpoczynając tę modlitwę, głęboko sobie uświadom, że gdziekolwiek teraz jesteś – stajesz w obecności Boga, który jest Miłością. Wyraź własnymi słowami Twoją otwartość na Jego delikatne przychodzenie oraz Twoje pragnienie bycia posłusznym Jego Słowu. Włącz świadomość Jego obecności i uważność na wszystko, co będzie chciał Ci powiedzieć: czy to przez poruszenia serca, przez myśli czy zaproszenie do działania.
Przeczytaj następnie zaproponowany tekst wraz z krótkim komentarzem. Niech to słowo prowadzi Cię przez dzisiejszy dzień. Możesz z tego tekstu uczynić np. 30-minutową modlitwę albo wziąć z niego to słowo, zdanie, frazę, która Cię najbardziej porusza i przez cały dzień do niej wracać, karmiąc się tym słowem, rozważając, pogłębiając, smakując. Trwaj w nim aż do nasycenia. Pozwalaj, by Bóg – Miłość karmił Cię sobą, czyli Miłością.
Tekst na dziś: J 20, 11-18
Po odkryciu pustego grobu, pobiegła po uczniów. Oni już byli i sobie poszli. Maria została. Płacze. Tamci weszli do grobu, ona nie. Tylko się nachyliła. Widzi aniołów, ale jakby nie robią na niej wrażenia. Maria przedstawia miłość, która doświadczyła olbrzymiej straty i jest pogrążona w smutku. Miłość przeżywa stratę całą sobą. Wszystko boli. To siła miłość i jej słabość zarazem. Maria Magdalena w takim momencie spotyka Jezusa. Jednak Go nie rozpoznała.
Widzi Ogrodnika. Scena jak żywcem wyjęta z Pieśni nad pieśniami – księgi pełnej miłości i zmysłów. Ogrodnik pyta ją o pragnienia. Jezus zawsze o to pyta: Czego pragniesz? Kogo lub czego szukasz? Jej miłość jest wielka, ale pragnienia w niej jeszcze dojrzewają. Bo z jej słów wynika, że ona nie pragnie żywego Pana lecz Jego martwego ciała. „Powiedz mi, gdzie Go położyłeś, ja Go zabiorę”. Ma pragnienie bliskości, ale wydaje się, że chce Go mieć tylko dla siebie. Uczniów prowadzi do pustego grobu, lecz ten grób jej nie interesował. Ona chciałaby znaleźć martwe ciało. A przecież to właśnie oglądając pusty grób i złożone w nim płótna, ów uczeń, którego Jezus miłował, „ujrzał i uwierzył”. Maria nawet tam nie weszła. Nie spotkała się z pustką grobu. Szukała martwego ciała, by je „sobie” wziąć.
Tymczasem On jest Żyjący. Czego Ty szukasz? Może się zdarzyć, że bardzo kochasz i masz głębokie pragnienia, lecz niekoniecznie szukasz tam, gdzie jest Życie. Odkryj swoje prawdziwe pragnienia, najgłębsze. One potrafią się ujawnić, kiedy doświadczasz pustki. One doprowadzą Cię prosto do Miłości.
Wtedy Miłość daje się rozpoznać i woła po imieniu. To jedno słowo wystarczy. Teraz rozpoznała. Teraz już wie. „Oto on! Oto nadchodzi… Umiłowany mój podobny do gazeli!” (Pnp 2, 8n). On jest blisko. Jednak okazuje się, że Maria tej bliskości nie doświadczy tak, jak może by pragnęła. Słyszy trudne słowa: „Nie dotykaj mnie” (w niektórych przekładach „nie zatrzymuj mnie”). Miłość stawia granice. One nie są po to, by oddzielały, lecz po to, by stwarzały przestrzeń do spotkania. Ona nie jest potrzebna jedynie do spotkania Jezusa z Ojcem, jak sugeruje tekst. Chodzi również o spotkanie Marii z Jezusem oraz Marii z samą sobą. Miłość stawia granice, dzięki czemu jest miłością, a nie chaosem. Granice pozwalają wchodzić w przestrzeń życia, bo przecież Maria chciała bardziej martwego Jezusa niż żywego.
Doświadczaj dzisiaj miłości, która dotyka swoich najgłębszych pragnień. Miłości, która stawia granice. Miłości, która rozwija się w przestrzeni pełnej życia.
Na koniec dnia zatrzymaj się nad tym doświadczeniem modlitwy. Niezależnie w jaki sposób ją odbyłeś, przeprowadź krótką refleksję i pomyśl: Co było w tej modlitwie albo w dzisiejszym dniu najważniejsze dla Ciebie? Co dawało Ci siłę do działania, moc do kochania, przebaczania, angażowania się? Co zabierało Ci siły, podkopywało zaufanie do Boga i do siebie, dołowało? W jaki sposób dzisiaj doświadczałeś obecności Boga? W których zaś miejscach tej obecności nie doświadczałeś? Jak doświadczałeś dziś Miłości?
Zachęcamy do zapisywania swoich refleksji po modlitwie w formie dziennika duchowego. A jeśli chciałbyś podzielić się Twoim doświadczeniem z innymi (nie dzielimy się rzeczami bardzo osobistymi), możesz to uczynić w komentarzu pod danym dniem lub na naszym profilu Facebooka.
Miłość stawia granice….hmm.. i tak i nie, chętnie bym na ten temat podyskutowała. Gdyby Miłość tylko stawiała granice, to czy Chrystus w ogóle umarłby na Krzyżu, czy uniżyłby się aż tak bardzo? … Jakie konsekwencje ma takie fiksowanie się na stawianiu granic? Czu nie buduje poczucia wyższości? Żałosnych księży, którzy uważają się za lepszych od innych, do których w ogóle nie można się zbliżyć? Można się chować za swoimi granicami jak za murem obronnym, żeby nikt nas nie skrytykował, uciekać przed tym, co niewygodne, żeby tylko się nie upokorzyć. Miłość stawia granice, owszem, ale żałosne jest jak niektórzy się na tym fiksują…