Wprowadzenie do modlitwy na 33 Niedzielę zwykłą, 18 listopada
Tekst: Mk 13, 24-32
Prośba: o łaskę pogłębiającej się ufności Bogu we wszystkim.
1. Wsłuchaj się w słowa wypowiadane przez Jezusa. Bądź blisko Niego w tym momencie. Jak one brzmią w Twoich uszach? Czy wzbudzają Twój lęk, obawę, a może nawet przerażenie? A może taka perspektywa wydaje Ci się tak odległa, że nie myślisz o tym w ogóle. Jezus mówi o pewnych znakach, które mogą wzbudzać lęk. Spotkaj się ze swoim lękiem. Jezus spotka się z nim bardzo wyraźnie w Ogrójcu, tuż przed męką. Z lęku będzie się aż pocił krwią. Przypomnij sobie momenty, w których przyszedł na Ciebie olbrzymi lęk, obawa o siebie, może o innych. Lęk jest ważnym komunikatem, który płynie z Twego wnętrza. Mówi o zagrożeniu życia, zdrowia, czegoś bardzo ważnego. Nierzadko jednak lęk jest jakby „przesadzony”, tzn. nie ma racjonalnego powodu, by się pojawiał, albo by był tak silny, a paraliżuje człowieka. Staje się nieadekwatny do sytuacji. Może to wynikać z tego, że odzywa się jakiś bardzo stary lęk, mieszkający w Tobie. Sytuacja wydała się podobna jak kiedyś, więc się uruchomił. Tyle, że obecnie może nie ma takiego zagrożenia, a Ty mimo to reagujesz na nie silnym lękiem. Jezus przeżywał swoje człowieczeństwo (a więc i wszystkie emocje) w sposób adekwatny. Jego lęk w Ogrójcu jest uzasadniony. Nazwij w tej modlitwie to, czego się boisz. Porozmawiaj z Jezusem o swoich życiowych lękach. Czy śmierć również należy do nich? A wieczne zbawienie? A zbawienie innych?
2. Na to, by odczytywać znaki, potrzeba mieć pewien poziom wrażliwości. Bez tego życie w ogóle przeleci nam przez palce i będziemy trochę jak „ślepi”. Jezus daje obraz, byśmy mogli to zrozumieć – podobieństwo do figowca. My dalibyśmy tutaj inne drzewa czy kwiaty. Po pewnych znakach jesteśmy w stanie rozpoznać przychodzącą wiosnę czy lato, nie patrząc w kalendarz. A przychodzącego Pana, przybliżającego się do Twego serca – jesteś w stanie rozpoznać? Jakie uczucia wtedy się w Tobie pojawiają? Co On wzbudza w Tobie? Wcale nie musi to być radość czy entuzjazm. Wiosna czy lato wzbudzają w nas przyjemne uczucia. A przychodzenie Pana do serca? Potrafimy rozpoznawać to, co widzialne. A to, co niewidzialne? Ale właśnie to, co duchowe, jest zasadą tego, co materialne. Jedno i drugie przenikają się nawzajem. Znaki… lęk…. nich to wszystko nie przesłoni Ci Pana. To wszystko ma prawo być, pojawiać się w życiu. Ale zgodnie z dzisiejszą prośbą, popatrz na Twoje zaufanie Temu, który w swoim ręku trzyma Twoje życie i cały wszechświat. Czym jest lęk o siebie, wobec takiej perspektywy. Przyjrzyj się swemu sercu – czy więcej w nim zaufania, czy lęku? Więcej otwartości na przychodzenie Pana i odczytywania znaków Jego przybliżania się do Ciebie – czy zamknięcia w sobie i oczekiwania na najgorsze? Spotkaj się z Nim i z samym sobą w tej cudownej przestrzeni, jaką jest Twoje serce, gdzie On przebywa na stałe.
Wczoraj prosilam Pana by mi sie objawil nie jako Bog gromiacy i karzacy, a milosierny i milujacy. Tak prosilam, ze w pewnym momencie wystarszylam sie, ze naprawde mi sie objawi….
Jezu! „Zapraszam Cie do mojego zycia, przyjmuje Cie jako mojego Pana, Boga i odkupiciela.” Zlam wszelkie leki stawiajace mor przed Toba. Ze cos mozez mi jeszcze zabrac. Wszystko na czym mi zalezalo, zabrales, dziekuje, wciaz zyje i znalazlam radosc w cierpieniu. Jednak wciaz brakuje mi zgody na Ciebie samego realnego w moim zyciu.
Dziekuje za to rozwazanie.
Rozmyślam nad przychodzeniem i rozpoznawaniem znaków. Żebym mogła powiedzieć, że dostrzegam i rozumiem, musiałabym najpierw znaleźć się w prawdzie przed sobą (chyba to samo, co przed Bogiem). Między mną a prawdą stoi rozproszenie, a ono chyba wyrasta z lęku. Klamra się tu zamyka, bo jedyne, co w tej sytuacji mogę, to prosić Boga o wsparcie i ufać, że przyjdzie.
Szczęść Boże,
Proszę o kilka słów wyjasnienia, jak rozumiec zdanie: „Ale właśnie to, co duchowe, jest zasadą tego, co materialne”.
Dziękuję i dobrej niedzieli.
Czyli duch nadaje formę ciału. Są ze sobą ściśle złączone – duch wyraża sie przez ciało, a ciało jest formowane przez ducha.