– nasycający duszę dając jej życie wieczne. Jednak słuchaczom nie bardzo się to podoba. Nie rozumieją słów o karmieniu się Ciałem i Krwią Jezusa. I nie szukają wyjaśnienia, nie pytają Go o wytłumaczenie, a zamiast tego szemrają między sobą. Gdy Jezus zwraca im na to uwagę, kiedy mówi o tym, że aby Go poznać trzeba otworzyć się na łaskę Ojca, ludzie ci odchodzą. Nie starają się stawić czoła trudności, pozmagać się ze słowem Nauczyciela. Rezygnują przy pierwszych wątpliwościach i idą swoją drogą. W jaki sposób ja reaguje na trudności w wierze? Czy staram się cierpliwie drążyć – zarówno temat jak i swoje serce? O co najczęściej się modlę? O sprawy ducha czy o sprawy ciała? Jedno i drugie jest ważne, ale nie w tym samym stopniu. Jak rozkładają się akcenty we mnie? Czy troszczę się bardziej o pogłębianie relacji Jezusem, czy też o „święty spokój”?

2.  „Panie, do kogóż pójdziemy?” Postawa Dwunastu jest inna niż tych, którzy odeszli. Oni też wielu spraw nie rozumieją, również nie dopytują o nie Jezusa. Popełniają masę błędów. A jednak poznali i uwierzyli Jezusowi, co – mimo braku zrozumienia – pozwala im zostać przy Nim, nadal za Nim iść. Towarzyszyć Mu to nie znaczy nie błądzić, ale iść za Nim mimo tego, że błędy się zdarzają. A więc to nie jest tak, że się nie da, że nauka Rabbiego z Nazaretu jest nie do przyjęcia. Da się Go poznać i zaufać Mu – pokazuje to przykład Apostołów. Ale do tego trzeba relacji oraz wiary. Bo relacji, w której jest zaufanie, nie porzuca się ot tak, dlatego że chwilowo nie można czegoś zrozumieć, że coś nie wyszło lub pojawiają się jakieś spięcia. Wiara pozwala te ograniczenia przekraczać, zareagować na nie cierpliwością i wyjściem poza własne wiem i nie wiem, chcę i nie chcę. Spójrz na historię Twojej relacji z Jezusem, na to, w jaki sposób Go poznawałeś, jak zmieniał się w Tobie Jego obraz, a także obraz Ojca. Spróbuj wzbudzić w sobie wdzięczność za wiarę, za to, że Bóg Cię do siebie przybliża, że pracuje w Twoim wnętrzu. Podziękuj także za dar modlitwy.