Niedziela Miłosierdzia
Tekst: J 20, 19 – 31
1. Rozpocznij modlitwę znakiem krzyża. Przez chwilę poproś Pana, by Cię w tej modlitwie prowadził i by oczyszczał Twoje serce wraz z jego intencjami. Niech On sam dotyka Twego serca, kiedy Ty będziesz uważny na Jego Słowo.
2. Zacznij czytać proponowany tekst. Rób to powoli, nie spiesząc się. Pozwól, by słowa zapadały w Twoim sercu.
3. Czytając tekst, patrz na niego tak, jakbyś widział go pierwszy raz. Nie będzie to łatwe, gdyż szczególnie te teksty są nam tak dobrze znane. Lecz w ten sposób możesz wprowadzić swoje serce w stan czuwania i oczekiwania na to, co Pan przez to słowo może uczynić z Tobą. Pozwól, by słowa przenikały Twoje serce i je poruszały.
4. Kiedy dojdziesz do końca tekstu, zacznij czytać od początku. Niech ta lektura – od początku do końca i znów od początku – trwa przez 30 minut. Nie jest ważne, ile razy uda Ci się dany tekst przeczytać. Po prostu zakończ modlitwę po pół godzinie. Taka modlitwa może Cię na początku nużyć – czytanie w kółko tego samego. Nie zrażaj się tym, pozwól Słowu schodzić coraz głębiej w Twoje serce. Ważne jest, by trwać w tu i teraz, przy tekście i nie przejść w lekturę, która stanie się rutyną.
5. Kiedy skończy się czas przeznaczony na modlitwę, podziękuj Panu za to, że jest Obecny w swoim Słowie oraz że przez to Słowo działa w Tobie. Następnie odmów powoli modlitwę Ojcze nasz i zakończ modlitwę znakiem krzyża.
6. Przez chwilę trwaj w milczeniu i posłuchaj samego siebie. Może jakieś słowo szczególnie dźwięczy Ci w sercu, intryguje Cię lub zatrzymało? Czy mówi ono coś o Twoim życiu, do czegoś Cię wzywa, porusza? Nazwij to, co czujesz albo co zrozumiałeś. Zachęcamy, byś to sobie również zapisał w swoim dzienniku duchowym.
A po piętnastu dniach… tych niecodziennych rekolekcji… Radość, bo znalazłam na nie czas, pokonałam znużenie. Radość, bo przez piętnaście dni wsłuchiwałam się w Słowo. Radość, bo choć nic specjalnego się nie wydarzyło, mam nadzieję, że Słowo będzie we mnie trwać i przemieniać mnie. Radość.
Patrząc z perspektywy czasu, to zachowanie Tomasza jest mi bardzo bliskie. Wieczorem-wieczór to ciemność-ciemność mojego życia w grzechu, daleko od Boga, przychodzi Jezus mimo drzwi zamkniętych-moje serce było zamknięte i mimo iż wiele osób zapraszało mnie na spotkanie z Jezusem, odmawiałam. Ale tak jak Tomasz, Jezus miał do mnie cierpliwość i tak jak do Tomasza przyszedł po ośmiu dniach, przyszedł, kiedy przygotował moje serce i uzdolnił do przyjęcia Jezusa jako Pana. To się stało kilkanaście lat temu, na mszy św. o uzdrowienie. Potem dostałam w prezencie urodzinowym kurs „Filip” w szkole Nowej Ewangelizacji. Tu właśnie, na mszy z wylaniem Ducha Św. przyszedł Jezus do mojego serca, dotknął mnie, tchnął we mnie Ducha Św.-choć wtedy nie rozumiałam wielu rzeczy, a dziś wiem, że to ja tak jak Tomasz dotknęłam Jego, Jego ran. Od tego dnia, moje życie zmieniło się- „Jezus stanął pośrodku” mojego życia i powtarzam jak Tomasz „Pan mój i Bóg mój!” Pragnę nieść Jego-Jezusa Zmartwychwstałego tam gdzie mnie pośle. Wiem, że każdy ma swój czas na spotkanie z Jezusem, bo Jezus nigdy ze mnie nie zrezygnuje, walczy każdego dnia o mnie, wspiera mnie, podaje mi dłoń, a ja doświadczam Jego przeogromną MIŁOŚĆ BEZINTERESOWNĄ. JEZU UFAM TOBIE!
Jezus przychodzi wielokrotnie, nie ustaje w wysilkach, abysmy w Niego uwierzyli. Nie zraza sie hardymi, moze ironicznym, a moze wynikajacymi z desperacji (ze nie moze uwierzyc), slowami Tomasza i pokazuje rowniez jemu swoje rany. Aby uwierzyl.
Co dla mnie robi Jezus, zebym „nie był bez wiary, lecz wierzył”?