„Ja Jestem, nie bój się żyć!”
Rekolekcje internetowo-radiowe 2014
Tydzień 4: TWOJE ŻYCIE
Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 4 kwietnia
Tekst: Ga 2, 19b-21a
Na początku modlitwy uświadom sobie, że stajesz przed Bogiem i chcesz z Nim rozmawiać. On jest teraz obecny przy Tobie. Po uczynieniu znaku krzyża poproś Go o łaskę skupienia na modlitwie, aby to Duch Święty ją prowadził i usuwał wszelkie przeszkody, oraz aby Twoje myśli, zamiary i decyzje oczyszczał i kierował ku większej chwale Boga.
Wchodząc w modlitwę przypomnij sobie tekst, który będziesz rozważać (możesz go jeszcze raz przeczytać), a następnie wyobraź sobie rozważaną scenę. Niech obrazem do dzisiejszej modlitwy będzie Jezus ukrzyżowany. Patrz na Niego, jak wisząc na krzyżu spogląda na ciebie z miłością i zaprasza, byś się do tego krzyża przytulił.
Poproś teraz Pana o owoc modlitwy. W dzisiejszej modlitwie poproś o łaskę poznania Boga, aby Go bardziej kochać i naśladować.
1. „Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża”. Na początku te słowa mogą budzić Twój opór, a nawet bunt, bo ukrzyżowanie – całkiem słusznie – kojarzy się bezsilnością, cierpieniem i śmiercią. Trudne momenty w życiu często przychodzą niespodziewanie, wbrew naszej woli. W takich właśnie chwilach bardzo pragnie się obecności drugiego człowieka. W bliskości kogoś życzliwego łatwiej jest znosić to, co bolesne. Bóg zna dobrze ludzkie uwarunkowania. Dlatego Chrystus jako pierwszy pozwolił się przybić do krzyża z myślą właśnie o Tobie. Osobiście przeszedł drogę cierpienia, wiedząc, że żaden człowiek nie zdoła przejść przez życie bez tego doświadczenia. Jezus, przeżywszy ból i opuszczenie, sam pragnie Ci towarzyszyć swoją obecnością, gdy cierpisz. Pomyśl, czy Twoje serce umie biec do Boga w momentach bólu? Czy umiesz wtedy otwierać swoje serce przed Nim – czy przeciwnie: zamykasz je, obarczając Jego winą za to, co przeżywasz? A jeśli w Twoim sercu rodzi się bunt, to czy umiesz Chrystusowi o nim szczerze opowiedzieć?
2. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”. Człowiek współczesny kładzie wielki nacisk na to, by samodzielnie móc o sobie decydować. Nie lubimy, kiedy ktoś próbuje wpływać na to, co mamy myśleć, mówić, robić. Odbieramy to jako ograniczenie naszej wolności. Może tak być istotnie, gdy sugestie te pochodzą od człowieka, który ma ograniczony ogląd rzeczywistości. Jeśli jednak mamy świadomość obecności Boga w sercu, to powinniśmy otwierać je na Jego działanie. On – nieograniczony czasem – widzi nasze życie po jego kres i chce aktywnie w nim uczestniczyć. Dlatego przemawia przez swoje Słowo, przez sakramenty, przez wydarzenia dnia codziennego. Czy starasz się być uważny na Boże natchnienia? Czy zastanowiłeś się kiedyś, jak by na Twoim miejscu postąpił Chrystus?
3. „Obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie”. Trudno jest wierzyć w idee, które okazują się być niejednokrotnie nic nie znaczącymi hasłami. Chrystus potwierdził swoją miłość do każdego człowieka własną śmiercią, dając dowód na to, że On jako pierwszy wierzy w człowieka i w dobro, które często jest w nim ukryte bardzo głęboko. Czy wierzysz, że Bogu zależy właśnie na Tobie? Czy umiesz opierać wiarę w Boga i wiarę Bogu nie tylko na emocjach, ale przede wszystkim na świadomości, że Boża ofiara na krzyżu złożona została za Ciebie? Czy starasz się naśladować Tego, w którego wierzysz, nie tylko w wielkich rzeczach, ale choćby tylko przez drobne gesty miłości, wyświadczane bliźnim?
Na koniec porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co zrodziło się w Twoim sercu pod wpływem dzisiejszej modlitwy. Wypowiedz przed Nim swoje uczucia – radości, pokoju, bezpieczeństwa, ale być może również smutku, obawy czy lęku. Bądź szczery przed Panem. Możesz Mu podziękować za to, co odkryłeś lub poprosić Go o coś, czego bardzo potrzebujesz. Porozmawiaj z Nim przez chwilę serdecznie – jak przyjaciel z przyjacielem. Na zakończenie pomódl się słowami modlitwy „Ojcze nasz”.
Jezu, czasami jest mi tak trudno zrozumieć, dlaczego jako Bóg, wybrałeś w ludzkim wcieleniu cierpienie, poniżenie i śmierć na krzyżu – za mnie.
Nigdy też nie pojmę ogromu Twojej miłości.
Ale skoro tak postanowiłeś, to świadczy to tylko o tym, jak wielka jest moja wina, mój grzech i jak ogromną wagę ma wybawienie od niego, które mi dałeś przez swoją mękę.
Jezu, zapraszam Cię do mojego serca, już na zawsze, choć moje progi są takie skromne…. Znasz mnie lepiej, niż ja sama znam siebie.
Pozwól, abym tak, jak Św. Paweł poczuła, że to Ty żyjesz we mnie. Pozwól, aby z każdym dniem było mniej mnie we mnie, a coraz więcej Ciebie.
Z Tobą, Jezu, przyjdą wszystkie dary od Ojca i Ducha Świętego.
” Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga ”. – Panie, ” wiem, że nic nie wiem ” a Ty sprawiasz, że pragnę podążać za Tobą. Pragnę… .
Rozważając mękę Chrystusa wyobraziłam sobie kiedyś, że pomagam Mu nieść krzyż. W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że to nie jest Jego krzyż, a mój własny i to nie ja pomagam Mu go nieść, ale to On mi pomaga. Krzyż nadal jest dla mnie tajemnicą, której nie rozumiem, rzeczywistością, która wzbudza mój sprzeciw, ale bez niego nie można żyć. Bez krzyża, bez przyjmowania jego ciężaru każdego dnia, bez zaparcia się siebie, wiara nie ma sensu.
Pomóż mi, Panie przyjąć mój krzyż.
Panie tak bardzo boję się cierpienia, szczególnie cierpienia fizycznego, choć wciąż pokazujesz, że dajesz siłę i moc aby przyjąć to cierpienie, że nie opuszczasz mnie. Przyjmij moje obawy i lęk i przemień w miłość i wdzięczność, bo TY przyjąłeś już moje cierpienie na swoje ramiona. Pragnę iść Twoją drogą, aby móc powiedzieć „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”
Panie, tak bardzo pragnę iść Twoją drogą, naśladować Cię, ale wciąż pojawia się lęk i strach przed cierpieniem, szczególnie przed cierpieniem fizycznym, choć wciąż pokazujesz, że dajesz tyle siły aby móc przyjąć to cierpienie. Przemień Panie moje obawy, lęki w miłość i wdzięczność. Ty już przyjąłeś moje cierpienie na swoje ramiona, pragniesz dla mnie wolności, by być jak niemowlę-bezradne i bezgranicznie zawierzające Bogu. Pragnę żyć tak,
bym mogła powiedzieć „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”
Któryś za mnie cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną.
Panie Jezu, proszę, naucz mnie widzieć Ciebie w każdym człowieku, zwłaszcza w tych, z którymi mi trudno.
Oddaję Ci moje oczy, usta, uszy, serce, ręce.
O mój Jezu, patrzę Ci w oczy, kiedy udręczony wisisz na Krzyżu.
Twoje oczy są zamknięte, ale czuję, że na mnie patrzą. Patrzą i zapraszają mnie, bym przytulił się do Twych stóp.
Cierpię ja, cierpi moja rodzina, ale Twoje spojrzenie sprawia, że nie myślę o sobie, a o Tobie i o tych, którzy cierpią , a nie znają Krzyża. Oni najbardziej potrzebują twego miłosierdzia.
Ksawery A.I.