Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 27 stycznia
Proś o łaskę współdziałania z Duchem Świętym i przyjęciem zbawienia od Boga pochodzącego.
Do Jezusa przychodzą uczeni w Piśmie i zarzucają Mu, że mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy. Jezus wskazuje na nielogiczność tego myślenia. Mówi, że zły duch nie może zostać pokonany, jeśli nie zostanie wpierw związany. Jezus przestrzega, że dom wewnętrznie skłócony nie może się ostać. Ten dom może symbolizować Twoje wnętrze – świat Twoich marzeń, pragnień, potrzeb i możliwości realizacji. To może być Twoja rodzina czy ogólnie wspólnota, w której żyjesz. Może pomyśleć także o Kościele, jako o miejscu, które powinno działać mocą jednego Ducha. Przyjrzyj się tym rzeczywistością i zastanów się czy panuje w nich jednomyślność w działaniach i dążeniach?
Dzisiejszy fragment kończy się bardzo ostrym słowem: „Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego”. Uczeni, którzy przyszli do Jezusa, nie dostrzegli w Nim działającego Ducha Bożego. Dlatego zamknęli się na możliwość nawrócenia i przyjęcia zbawienia od jedynego pośrednika. W Tradycji Kościoła wyróżnia się następujące grzechy przeciwko Duchowi: „1. Grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego. 2. Rozpaczać albo wątpić o łasce Bożej. 3. Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej. 4. Zazdrościć lub nie życzyć bliźniemu łaski Bożej. 5. Mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia. 6. Umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.” Niemożność rozgrzeszenia nie wynika z tego, że Bóg czegoś człowiekowi nie chce przebaczyć, ale z tego, że człowiek sam możliwość taką odrzuca.
Porusza mnie dziś bardzo poniższy fragment : „Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać lecz koniec z nim.”
Myślę sobie,że trudno wtedy żyć pełnią życia(doświadczyć zbawienia), gdy człowiek w swojej niedojrzałości i zatwardziałości serca występuje przeciwko sobie,gdy działa na własną szkodę często nawet o tym nie wiedząc…..
Byłam takim człowiekiem.Ja też przez wiele lat nie mając świadomości, że rozbijam swój wewnętrzny „dom”- niszczyłam zarówno siebie jak i wszystkich tych,którzy byli ze mną blisko.A dziś?Czy już siebie nie niszczę?Teraz gdy już wiem,że jestem odpowiedzialna za kondycję tego „domu”,za czystość swojego serca i jakość swojego życia,to wiem co warto za każdym razem zrobić, gdy zadziałam na swoją niekorzyść. Dlatego w konsekwencji pojawia się we mnie pragnienie,aby wybaczać te moje potknięcia samej sobie, przyjmując Boże wobec mnie wybaczenie. Łatwiej mi w efekcie przychodzi wybaczanie innym-moim bliskim w rodzinie,przyjaciołom i znajomym a także braciom ze wspólnoty do której należę.I ciągle mam wiele do wybaczania – zarówno sobie jak i innym….