Wprowadzenie do modlitwy na środę, 10 grudnia

Tekst: Mt 11, 28-30

Prośba: o przyjęcie jarzma, które podarowuje Ci Jezus.

Myśli pomocne w rozważaniu:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy…

  • Przyjdźcie do Mnie… z jednej strony do Pan przychodzi do nas, jest tym, który nieustannie nadchodzi (Nadchodzący – tak Go nazywa Apokalipsa św. Jana), ale tutaj to On woła do nas, byśmy do Niego przyszli. Przyjść, podejść, bez lęku, przy-bliżyć się czyli… chodzi o bliskość.

…utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

  • Pokrzepienie przychodzi w relacjach. Budowanie dobrych, zdrowych relacji prowadzi do tego, że całego życia nie musimy „dźwigać” sami. Wszystko jest po to, by się tym podzielić. My sami również. Ze wszystkim, kim jesteśmy i co posiadamy. Podzielić. Podzielone – mnoży się. Choć brzmi to paradoksalnie, to właśnie takie to jest. Dobro się pomnaża a utrudzenie? Rozkłada się na dwoje, troje, czworo… Doznajemy pokrzepienia.

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.

  • Czyż mało nam naszego utrudzenia, by brać na siebie jeszcze jarzmo Jezusa? Jarzmo rozumiemy potocznie jako coś ciężkiego, trudnego do udźwignięcia. Jarzmo to złączenie dwóch wołów, które ciągnęły pług. Weźcie moje jarzmo oznacza podłącz się pod Jezusa, stań blisko Niego – w tym jest ukojenie dla naszych dusz. W bliskości z Nim. Bo On jest większy od wszystkich i może dźwigać nasze słabości. Kiedy staję blisko Niego to możemy być złączeni jednym jarzmem – i wtedy wszystko idzie łatwiej, bo z Nim. 
  • On jest cichy i pokornego serca… polega to na tym, że Jezus przyjmuje w sercu wszystko, co życie przynosi, co przychodzi do Niego lub spada na Niego. Przyjmuje w cichości i pokorze. To nie wyraz cierpiętnictwa czy fałszywego męczennika „dla sprawy”, lecz wyraz miłości, która jest gotowa nieść wiele dla ukochanego. Czy masz poczucie, że jesteś kochany? Dlaczego (tak lub nie)?
  • Wziąć na siebie Jego jarzmo oznacza także wziąć to jarzmo z ludźmi, którzy są wokół nas. To, co robi Bóg dla nas, możemy i my robić dla naszych bliźnich. Możemy ich pokrzepiać, kiedy słabną, możemy pomóc im dźwigać ich ciężar, być z nimi, kiedy tego potrzebują. To nic innego jak iść po śladach Jezusa.

Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.