Wprowadzenie do modlitwy na niedzielę, 15 września – XXIV zwykła
Tekst: Łk 15, 1 – 32
Poproś dziś Pana o łaskę przyjęcia Jego miłosierdzia i przekazywania Go dalej – samemu sobie i bliźnim.
1. Słyszymy dziś trzy przypowieści, które mówią o tym samym. Pierwsza mówi o zagubionej owcy. Owca jest na zewnątrz domu i jest symbolem tym wszystkich, którzy nie są blisko. Jezus tę przypowieść opowiada faryzeuszom, dla których celnicy, prostytutki i grzesznicy byli „obcymi”, byli właśnie na zewnątrz. To oni byli tymi zagubionymi. Podobnie na zewnątrz wychodzi młodszy syn z trzeciej przypowieści. Idzie w dalekie strony i tam się gubi. Pomyśl o tym wszystkich momentach w Twoim życiu, kiedy tak się właśnie czułeś – jak zagubiony, wyrzucony na zewnątrz, żyjący w poczuciu, że „nie ma drogi wyjścia, nie ma powrotu”.
2. Druga przypowieść o zgubionej drachmie odbywa się w domu. A więc w środowisku przyjaznym, bliskim. Te słowa Jezus szczególnie kieruje do faryzeuszów, którzy myśleli, że żyjąc tak jak oni, nie można się zgubić. Jednak zagubić można się nawet w domu. Kimś takim jest też starszy syn z trzeciej przypowieści. Niby blisko domu, blisko ojca, a jednak… zagubiony, bo nie w domu. Pracuje na polu, choć nie musiał, bo był przecież dziedzicem, a pracowali wtedy tylko słudzy. Wygląda tak, że choć nie oddalił się od ojca, to jednak próbuje zapracować na jego miłość, jakby w nią nie wierzył. A Ty? Czy też próbujesz na miłość zapracować?
3. Możesz odkryć, że w Tobie jest zarówno młodszy syn, jak i starszy. Czasem ten się uaktywnia, a czasem drugi. Młodszy, choć się zagubił – powrócił do ojca. Starszy, choć jest blisko – tak naprawdę jest daleko i bardzo zagubiony. Ma pretensje do ojca, że miłosiernie potraktował młodszego. Nawet nie nazywa go swoim bratem, tylko mówi do ojca, że powrócił „twój syn” (a nie „mój brat”). Ma pretensje do ojca, że nigdy nie dostał od niego koźlęcia, by się mógł zabawić. A poprosił? Wszak ojciec mu mówi, że zawsze jest przy nim i wszystko należy do niego. Czy traktujesz Boga jak prawdziwego Ojca? Czy przyjmujesz z Jego ręki nie tylko „cukierki” i „zabawki” (pocieszenia, słodycze duchowe), ale także wymagania, jakie zawsze stawia miłość? Jeśli nie, to grozi Ci narzekanie i pretensjonalność – do Boga i drugiego człowieka. Czy potrafisz przyjąć Jego miłosierdzie, jakie ma względem Ciebie? Czy potrafisz tym miłosierdziem obdarzyć samego siebie i Twojego bliźniego? Czy jest on dla Ciebie bratem? Popatrz w tej modlitwie również na to, jaką postawę ma wobec obu braci ojciec. Czy doświadczasz tego, że Bóg również Ciebie tak traktuje, niezależnie w którym z tych braci się aktualnie odnajdujesz?
Szukałeś mnie, Panie, gdy byłam daleko od Ciebie. Szukałeś, ale też czekałeś, aż sama do Ciebie wrócę. Pogubiłam się, a myślałam, że nigdzie nie odeszłam. Pogubiłam się – zatraciłam gdzieś sens, straciłam radość życia, młodzieńcze ideały, ufność, nadzieję. Przyszłam. Tęsknota za Tobą przywiodła mnie do Ciebie. Przyszłam i zobaczyłam łzy wzruszenia w Twoich oczach. Przyjąłeś mnie z otwartymi ramionami i przygarnąłeś jak zagubioną owcę. Przyjmujesz mnie zawsze, niezależnie od tego w jaki sposób odchodzę, czy jestem daleko, czy pozornie blisko. Obdarzasz mnie swoim miłosierdziem, jak miłosierny ojciec obu swoich synów. Żadnego z nich nie osądzał, żadnego nie strofował. Starszemu tłumaczył: „Wszystko moje do ciebie należy”. Czy ja zawsze potrafię to miłosierdzie przyjąć? Czy dla siebie jestem miłosierna? Przychodzę po Twoje przebaczenie, mimo, że sama sobie pewnych rzeczy nie potrafię wybaczyć. Zastanawiam się, czy odpokutowałam za swoje grzechy, błędy, nieprzemyślane, egoistyczne decyzje. Czy wystarczająco siebie ukarałam. Ty mnie nie ukarałeś. Ty mnie przytuliłeś i ucałowałeś.