Wprowadzenie do modlitwy na 17 Niedzielę zwykłą, 27 lipca
Tekst: Łk 11, 1-13
Prośba: o łaskę stawania się dzieckiem Ojca, naśladowania Go we wszystkim.
Myśli pomocne w rozważaniu:
Panie, naucz nas modlić się…
- Czy ta prośba uczniów nie jest również Twoją prośbą? Czym dla Ciebie jest modlitwa? Na początek bez wątpienia będzie to uczenia się pewnych formuł, rytmu, czasu, przestrzeni, poszukiwania tego, co prawdziwie „moje” w modlitwie. Ale kiedy ona postępuje to ostatecznie chodzi o jedno – o relację. Modlitwa jest formą budowania więzi z Tym, o którym wiemy, że nas kocha. Budowanie więzi oznacza, że nie tylko ja „decyduję” o czasie, miejscu i formie spotkania. Druga strona również ma na to wpływ. Z człowiekiem jest „łatwiej”, bo wpisujemy do kalendarza kiedy i gdzie się spotkamy, czasem nawet i temat rozmowy i już. A z Bogiem? Jak usłyszeć w sercu to, gdzie i jak chce On się ze mną spotkać? Czy masz takie doświadczenie, że zmieniłeś swoją zwyczajną „rutynę”, bo poczułeś/usłyszałeś/masz wrażenie, że dziś Pan chce inaczej się z Tobą spotkać niż zazwyczaj? Stałość jest nam potrzebna, ale czy czasami nie staje się naszym „więzieniem”, brakiem otwartości na zmiany? Powróć do pytania: W jaki sposób budujesz relację z Bogiem?
Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze…
- Jezus zaprasza nas do bardzo bliskiej relacji z Bogiem. Chce, byśmy wołali do Niego „Ojcze”. Byśmy weszli z Nim w relację dziecięctwa Bożego. Sam wspomni o tym na innym miejscu, że jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego = nie wejdziemy do domu Ojca. Tam wstęp mają tylko członkowie rodziny: dzieci. A więc chodzi o stawanie się dzieckiem, chociaż już bardzo porządnie nauczyliśmy się być dorośli. Powracanie i powtarzanie często słowa „Ojcze” może nam pomóc stawać się powoli dzieckiem – nie z deklaracji lecz prawdziwego przeżywania tego. Będąc dorosłym, ponieważ nie chodzi o stanie się człowiekiem infantylnym. Mamy być ludźmi dojrzałymi w naszym człowieczeństwie i równocześnie dziećmi w naszym duchu, co oznacza: ufni wobec Ojca, otwarci, słuchający i posłuszni Jemu. Na ile tylko zdołamy.
I Ja wam powiadam: Proście…
- i jeszcze jeden aspekt modlitwy czyli relacji. Najtrudniejszy ze wszystkim i mówiący zarówno o byciu dojrzałym jak i byciu dzieckiem. To pokora. Prosić umie ktoś, kto ma choćby odrobinę pokory. Modlitwa, jeśli jest szczera i prawdziwa, zawsze prowadzi do pokory, która w ogóle nie jest widzialna (pokora jest niewidzialna, tzn. jeśli ktoś u siebie zauważa pokorę to jest od niej bardzo daleko). To jedyna droga rozwoju życia duchowego w nas, życia dziecięctwem Bożym – pokora. „Wspinanie się” na szczyty oznacza tutaj schodzenie coraz niżej. Autentyczna modlitwa (czyli więź z Bogiem) do tego właśnie prowadzi, bo Bóg jest najpokorniejszym z pokornych i stajemy się dokładnie tacy jak Ten, z którym ciągle się zadajemy. Chcesz być podobny do Boga? Wpatruj się nieustannie w Jego oblicze, słuchaj stale Jego słowa, naśladuj Jego postępowanie. Innymi słowy: bądź jak dziecko, które będąc małe i ucząc się życia, podpatruje Tatę i stara się go naśladować. A Ojca najdoskonalej pokazał nam Jezus, więc chodzi o naśladowanie Jego, słuchanie Jego – naszego Brata i Zbawiciela.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.