Wprowadzenie do modlitwy na 1 Niedzielę Adwentu, 1 grudnia
Tekst: Łk 21, 25-28. 34-36
Prośba: o serce wolne, żyjące nieustannie miłością i nadzieją.
Myśli pomocne w rozważaniu:
Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń…
- Jezus mówi dzisiaj o tym, co potocznie nazywamy „końcem świata”. Opisuje również reakcje, jakie będziemy mieli w owym czasie – olbrzymie przerażenie, mdlenie ze strachu. I to nie na to, co zobaczą, ale co ma dopiero nadejść. Ale czy wielu z nas i dzisiaj nie mdleje ze strachu na myśl o różnych wydarzenia, które się wydarzają albo mogą wydarzyć za chwilę w naszym życiu? Strach jest naturalną reakcją organizmu na zagrożenie. Nie musimy od strachu uciekać, nie musimy udawać, że się nie boimy, że nas to nie rusza. Wiele rzeczy na tym świecie może nas przerażać. Zapytajmy jednak, czy w jakiś sposób przeraża nas zło? Bo nierzadko jest tak, że na zło się jakoś uodporniliśmy, straciliśmy wrażliwość i ze strachu mdlejemy na myśl o utracie pozycji, dobrego zdania o nas, reputacji, majątku, etc… natomiast to, że moglibyśmy uczynić zło, skrzywdzić innych (myślą, słowem, czynem), to nas nie przeraża. Pomyślmy o tym przez chwilę.
A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
- To, co się dzieje, może nas napawać olbrzymim lękiem, wycofaniem, skurczeniem się w sobie i bardziej wegetacją niż życiem. A jednak Jezus, u progu tego nowego okresu, wzywa nas do tego, byśmy nabrali ducha i podnieśli głowy. Żyć nadzieją w tym wszystkim, co się dzieje i co zdaje się nieść tyle bez-nadziei. Bo jeżeli swoją ufność pokładamy w świecie, w przyrodzie, w rzeczach materialnych i wreszcie w ludziach – doświadczymy na pewno tego, że te świat, w którym żyjemy, nie jest spełnieniem wszystkich naszych tęsknot i pragnień. Spełnienie znajdujemy jedynie w Bogu, który jest i nieustannie się do nas zbliża. Dlatego – jeżeli tylko naszą ufność pokładany w Nim (mając z Nim więź, doświadczenie bliskości i żywej relacji) – możemy bez obaw podnieść głowę i nabrać ducha. Bo cokolwiek się wydarzy, nasze życie jest ukryte w Bogu i włos nam z głowy nie spadnie.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych… Czuwajcie więc i módlcie się…
- Jedyne, co mamy zrobić, to nie pozwolić, by doczesność nas przygniotła przez nasze własne decyzje (obżarstwo, pijaństwo, troski doczesne). Nie pozwolić, by serce stało się ociężałe, leniwe, pełne marazmu i beznadziei. W jaki sposób serce staje się lekkie, pełne życia, odwagi, nadziei i miłości? Kiedy czuwa i modli się, to znaczy kiedy trwa w relacji z Bogiem i buduje z Nim coraz większą bliskość. „Czuwajcie i módlcie się” to zaufanie, że nasze życie całkowicie i bezwarunkowo jest w ręku Boga i nic nam nie grozi, choćby miano nam życie odebrać. To świadomość, a więc otwarte oczy i uszy na przychodzącego nieustannie Pana, w którym jest całe nasze życie. Czuwać i modlić się to wytrwać do końca, być wiernym sługą Pana, który kiedy się opóźnia to zawsze przychodzi na czas.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.