Wprowadzenie do modlitwy na 25 Niedzielę zwykłą, 22 września
Tekst: Mk 9, 30-37
Prośba: o prostotę życia i przyjmowanie tego, co małe.
Myśli pomocne w rozważaniu:
Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział.
- Czy jesteś wśród uczniów idących z Jezusem? Jak blisko Niego jesteś? Pan nie chce, by ktokolwiek wiedział, że przemierzają Galileę, ma im bowiem do powiedzenia ważne rzeczy. To, co ważne, potrzebuje odpowiedniego klimatu, np. ciszy, uważności, słuchania i rozumienia, zatrzymania się. Są rzeczy, które Bóg pragnie powiedzieć tylko Tobie. Czy jesteś otwarty i wrażliwy na takie Jego słowa? Czy jesteś w stanie odróżnić je od wszystkich innych słów?
«Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie».
- My dzisiaj inaczej przyjmujemy słowa Jezusa, ale dla uczniów były one bardzo trudne, były szokiem. Zwróć jednak uwagę, że to, że Jezus odsłania przed uczniami swoje serce, swoją troskę, swoją przyszłość. I może to nie jest o tym, że On „zna przyszłość” i o niej mówi, lecz o tym, że On na tę przyszłość się zgadza. Jezus uczył uczniów rozpoznawać i intepretować znaki czasu i On sam te znaki widzi i interpretuje. To, co Go spotka, jest konsekwencją Jego wyboru – by być całkowicie dla człowieka. Ale człowiek nie przyjmuje Go i naturalną konsekwencją jest, że człowiek odrzuci Boga, wyrzuci Go ze swojego życia (Golgota była poza murami miasta). Jezus nie przepowiada przyszłości, On widzi teraźniejszość i odczytuje znaki.
Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
- Kiedy Bóg odsłania swoje serce, to człowiek potrzebuje z pokorą stanąć i przyjmować to, co robi Bóg. Tymczasem uczniowie niby słyszeli to, co mówił Jezus, ale byli w gruncie rzeczy zajęci czymś dla nich ważniejszym – kto z nich jest największy. Czy to nie nasza „właściwość”, że będąc ludźmi żyjącymi z raną niedowartościowania, ciągle próbujemy tej swojej wartości szukać. Czasem w taki sposób jak uczniowie – porównując się z innymi. Lecz zupełnie nie usłyszeli Jezusa. Możemy nawet przypuszczać, że ponieważ mówił trudne rzeczy, to nawet nie chcieli zbyt dobrze Go usłyszeć. Bali się dopytać, nie rozumieli tego, co im mówi. Masz podobne chwile w swoim życiu, że nie rozumiesz i nie chcesz dopytać (Boga, innych, siebie w swoim sercu)?
«Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».
- Przyjąć dziecko to przyjąć Jezusa. A przyjąć Jezusa to przyjąć Tego, który Jezusa posłał na świat. Wielki Bóg, który ukrywa się w małym dziecku. Dziecko to człowiek mało rozumiejący, niezdolny do dźwigania wielkich odpowiedzialności, w ciągłym rozwoju, dorastaniu, słaby. Ale też prosty, beztroski, pełen radości i kreatywności – jeśli się mu na to pozwoli. W kimś takim mieszka Bóg. Udaje Ci się przyjmować w swoim życiu to, co małe, niepozorne, po ludzku niedorosłe, nie rozumiejące, itd.? A dziecko zamieszkujące w Tobie?
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.