Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 8 czerwca 2024 r.
Tekst: Łk 2, 41-51
Prośba: o bycie sobą przed Bogiem
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Józef i Maryja dopiero po dniu wędrówki zorientowali się, że Jezus nie wraca razem z nimi z Jerozolimy. Dzień drogi. Dziś by pewnie co najmniej zostali nazwani nieodpowiedzialnymi rodzicami. Ale ta sytuacja pokazuje ich pewnego rodzaju zaufanie do Jezusa – nie kazali Mu trzymać się ich kurczowo, nie kontrolowali Go. Zobacz jak u Ciebie jest z zaufaniem: do Boga, drugiego człowieka, ale też do samego siebie. Czy potrafisz puścić kontrolę w swoim życiu? Czy ufasz Jezusowi i temu, ze On wie jak ma działać?
- Synu, czemu nam to uczyniłeś? Rodzice Jezusa kiedy w końcu Go znajdują, zadają Mu to pytanie. Może brzmi ono trochę jak wyrzut. Ale przede wszystkim świadczy o ich bliskości, autentycznej relacji, która ich łączy. My czasem nie pozwalamy sobie na takie pytania wobec Boga. Chcemy być przed Nim poprawni, grzeczni, zakładamy różne maski, bo wydaje się nam, że tak wypada, tak trzeba, bo przecież nie mogę być poirytowany, zawstydzony, zmęczony, niezadowolony (itd.). A Bóg pragnie nas autentycznych, z tym wszystkim co w nas jest.
- A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Maryja była bardzo pokorna – rozważała to co się działo, próbowała zrozumieć, a może po prostu przyjąć, nie do końca rozumiejąc. Nie próbowała zmieniać rzeczywistości, ale dawała sobie przestrzeń na spotkanie się z tym, co się dzieje w Jej życiu i odkrywanie tego z Bogiem. Czasem mamy potrzebę natychmiastowego dzielenia z innymi się różnymi sprawami, emocjami, przeżyciami, wyrzucenia ich z siebie, nie dając sobie przestrzeni na przeżycie ich, na podjęcie refleksji. Zatrzymaj się i zobacz jak jest z tym u Ciebie.
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
Maria „chowała wiernie w sercu” – nie wiem, skąd przekonanie, że rozważała? Czy trzeba wszystko, że użyję współczesnego wyrażenia, rozkminiać? Stereotyp taki, że aby dobrze przeżywać Boga, trzeba „rozważać”. I rosną sterty „świętych pism”. A może „chować” – przyjmować doświadczenia życia z równą akceptacją, z jaką chowamy cenne rzeczy w szafach i skarbcach? Bo każda minuta jest sama w sobie wartością?
Powiedziałbym, że jest i to, i to. Współcześnie rozumiemy słowo „rozważać” jako intelektualizowanie, ale to słowo ma dużo głębsze znaczenie. Roz-ważyć: zaczynam ważyć znaczenie tego, co się wydarzyło. Mogę je tylko „schować” jak prezent do szafy i z niego nie korzystać. Dla mnie słowo „rozważać” mówi też o poszukiwaniu głębszego sensu (dla mnie, dla innych) w tym, co się wydarza, dzieje.
A greckie słowo użyte w oryginale mówi o tym, że Maryja „strzegła”= przestrzegała stale lub starannie Słowa lub wydarzeń. W tym „strzec” jest więc i chować (zachowywać), i rozważać (szukać głębszego sensu). Rozważanie w tym znaczeniu jest potrzebne, by to, co się dzieje miało na nas wpływ. Żyjemy bowiem w czasach, kiedy człowiek pędzi i kolekcjonuje wydarzenia, wrażenia, przeżycia, ale nie reflektuje nad nimi, nad tym, co one czynią w jego życiu (czy coś w ogóle), jak go to dotyka i przemienia. Bez tego np. ciągle popełniamy te same błędy, bo się niczego nie uczymy.
Dziękuję za ten komentarz, pobudził mnie samego do pomyślenia o tym i zatrzymania się nad tym Słowem 🙂