W tej świątecznej przerwie, w której nie będziemy publikowali wprowadzeń do codziennej modlitwy (aż do 6 stycznia włącznie) zapraszamy do szczególnej kontemplacji narodzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa. Będzie to tekst św. Ignacego z Loyoli z jego książeczki Ćwiczeń Duchowych, wzbogacony i zmodyfikowany o komentarz, który może nam pomóc inaczej spojrzeć na wydarzenia sprzed 2000 lat i nasze życie w TERAZ. Pomódl się nim podobnie, jak to robiliśmy w czasie Rekolekcji Adwentowych – kontemplując scenę i korzystając z wyobraźni, przez którą Pan chce do Ciebie przemawiać.

To wprowadzenie możesz rozłożyć na wiele dni, ponieważ jest ono w istocie niewyczerpane. Jeśli chcesz, w podobny sposób możesz przechodzić także inne wydarzenia związane z narodzeniem Jezusa. 

Serdecznie zapraszamy!

KONTEMPLACJA O NARODZENIU [ĆD 111-117]

Wprowadzenie 1. Historia. Tutaj (przypomnieć sobie) jak wyruszyli z Nazaretu: Pani nasza. w dziewiątym miesiącu ciąży, jak można pobożnie rozmyślać, siedząc na oślicy, i Józef, i służąca, prowadząc z sobą wołu, aby udać się do Betlejem i uiścić tam opłatę, którą cesarz nałożył na wszystkie tamte krainy.

  • Zatrzymaj się na tym wprowadzeniu. Zobacz, co św. Ignacy dodaje do tego, co mamy w tekście ewangelii. Zaznacza przy tym, że tak można pobożnie rozmyślać (tzn. że tak mogło być albo nawet, gdyby tak nie było, to nasza pobożność nie zbłądzi, jeśli będzie tak rozmyślać). Najpierw, że Maryja siedziała na oślicy. A więc mieli na czym jechać. Po wtóre, że była tam i służąca. A przecież Maryja i Józef nie byli bogaci, by stać ich było na służącą. Kim jest ta służąca? Kim Ty jesteś? Po trzecie – prowadzą ze sobą woła – znów, przecież nie byli bogaci. Czy ich było stać na woła? Wpatruj się w tę scenę w swojej wyobraźni, możesz pytać np. Józefa, skąd ma tego wołu.

Wprowadzenie 2. Ustalenie miejsca jakby się je widziało. Tutaj to będzie tak: Oczami wyobraźni widzieć drogę z Nazaretu do Betlejem, przypatrując się jej, jak jest długa, jak szeroka, czy idzie ta droga po równinie, czy też przez doliny i wzgórza. Patrzeć także na miejsce czyli grotę narodzenia, czy jest obszerna czy szczupła, czy niska, czy wysoka, i jak jest urządzona.

  • To zaproszenie, by uruchomić wyobraźnię, by znaleźć się dokładnie w tym miejscu, w którym rozgrywa się ewangeliczna scena. Zobacz, że św. Ignacy dba o detale. Pragnie uruchomić naszą uważność. Bóg jest uważny na każdy szczegół naszego życia. A my sami?

Wprowadzenie 3. Prosić o to, czego chcę. Tutaj prosić o dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, abym go więcej kochał i więcej szedł w jego ślady.

  • Prosić o DOGŁĘBNE (dosł. wewnętrzne) poznanie Pana. W Biblii słowo poznać oznacza zjednoczyć się, być w zażyłej bliskości, intymności. Poznać wewnętrznie Pana można tylko wtedy, kiedy On sam udzieli nam tej łaski. Bo chodzi o to, byśmy poznawali Go patrząc Jego oczami, kochali Jego miłością. Albo mówiąc inaczej – byśmy nie kochali już naszą miłością lecz Jego miłością. Poznać wewnętrznie Pana (poznać „od środka”) to przeżywać rzeczywistość tak, jak On ją przeżywa. O tę łaskę można prosić i się na nią otwierać. Nie da się jej w sobie stworzyć, wyprodukować, zasłużyć na nią…

Punkt 1. Widzieć osoby, a mianowicie Panią naszą, i Józefa, i służącą, i Dzieciątko Jezus po jego narodzeniu. Ja zaś sam stanę się służką ubożuchnym i niegodnym, patrzeć na nich, kontemplując ich i służąc im w ich potrzebach tak, jakbym tam znalazł się obecny, z całym, jakie tylko jest możliwe, uszanowaniem i z czcią. A potem wejść w siebie samego, aby jakiś pożytek (duchowny) wyciągnąć.

  • Widzieć Panią naszą – tak św. Ignacy nazywał Maryję. Zauważ, że zachęca, by widzieć Dzieciątko po narodzeniu. Sam moment narodzenia jest tajemnicą i warto trwać w tej tajemnicy.
  • Do czego zaprasza Ignacy w tej kontemplacji? By stać się służką ubożuchnym – kimś, kto służy Maryi i Józefowi. W jaki sposób służy? Na wszelkie możliwe sposoby. Skąd mamy wiedzieć, co aktualnie robić? Pytać, słuchać, nasłuchiwać… Pytaj w swojej wyobraźni Józefa, pytaj Maryi – czego potrzebują, w czym możesz być im użyteczny, potrzebny. Bądź w środku tej sceny, nie na zewnątrz. Kontemplacja ewangeliczna nie polega tylko na tym, by patrzeć na daną scenę jak na film w kinie. Polega na tym, by być w środku danej sceny, być zaangażowanym we wszystko, co się dzieje. Co byś zrobił, gdyby to w Twoim domu mieszkała Maryja z Józefem (jak ostatnio mieszkali w naszych domach i nadal jeszcze mieszkają w wielu domach uchodźcy z Ukrainy)? Jak byś się zachowywał, gdyby w Twoim domu narodził się Jezus? Taki właśnie bądź w tej scenie ewangelicznie w swojej wyobraźni.
  • Spróbuj w ten sposób nie tylko patrzeć na stajenkę, ale również patrz na swoje życie przez pryzmat stajenki. Ta perspektywa pozwoli Ci inaczej spojrzeć na wszystkich, którzy do niej przychodzą (pasterze, mędrcy, inni ludzie). W tym spojrzeniu Ty nie jesteś jedną z osób, która przychodzi patrzeć na Jezusa, lecz jesteś „w środku”, Ty jesteś jednym z członków Świętej Rodziny – jako służka, który we wszystkim pomagasz. Jak wygląda Twoje życie z tej perspektywy?

Punkt 2. Patrzeć, zwracać uwagę i kontemplować to, co mówią osoby, a wszedłszy w siebie pożytek z tego jakiś wyciągnąć.

  • Zdaje się, że Ignacy daje tutaj „definicję” słuchania – to patrzeć, zwracać uwagę i kontemplować to, co osoby mówią. Słuchanie związane jest z patrzeniem. Kiedy z kimś rozmawiamy i nie patrzymy na tę osobę, oznacza to, że nie mamy z nim aktualnie kontaktu. Ta osoba coś mówi, lecz nas to mniej interesuje. Jesteśmy w swoich myślach, swoim świecie. Nie ma słuchania bez patrzenia. Krok dalej to zwracać uwagę – to uważność na to, co ta osoba mówi. A nawet kontemplowanie, czyli być autentycznie wsłuchanym. W co? W to, co ta osoba mówi, a nie to, co my słyszymy lub co chcielibyśmy słyszeć.
  • W tej scenie więc jesteśmy zaangażowani, aktywni jak sługa, który we wszystkim pomaga i jest wewnątrz sceny, a nie na jej zewnątrz. To zaangażowanie oznacza patrzenie, powiązane z nim słuchanie – wszystkiego, co się dzieje. Nic nie umyka naszej uwadze. Chcemy chłonąć jak najwięcej z tego, co się w tej scenie dzieje. Pozwalamy, by osoby, ich sposób ubrania, mówienie – dotykał nas, wpływał na nas, wywoływał w nas reakcję. To jest ten pożytek, który możemy odnieść. Spotkanie, które przemienia.

Punkt 3. Patrzeć i rozważać to, co czynią, jak podróżują i trudzą się, aby Pan narodził się w skrajnym ubóstwie, a po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu; a to wszystko dla mnie. Potem wejść w siebie i pożytek jakiś duchowny wyciągnąć.

  • Patrzeć i rozważać, co czynią. Nie tylko, jak wyglądają i co mówią, ale też co czynią osoby. Też co my w tej scenie czynimy. Wiemy, co to znaczy patrzeć, a rozważać? Ignacy nie używa tutaj słowa, które sugerowałoby pracę jedynie rozumu. Używa słowa, które etymologicznie (z łaciny) oznacza: „wpatrywać się w gwiazdy w poszukiwaniu sensu”. Chodzi o takie „rozważanie”, które angażuje całego człowieka (nie jest czystym intelektualizowaniem czy wręcz mędrkowaniem) i chce dotknąć jego istoty, jego wnętrza, tego, co głębokie.
  • Zauważ również, że św. Ignacy komponuje ten obraz teologicznie, a nie sentymentalnie. Widzi w tej scenie narodzenia całe życie Jezusa, a nie tylko sam moment przyjścia Pana na świat jako małe dziecko. Ta modlitwa bowiem nie może stać się ckliwym rozpamiętywaniem Jezusa jako małego dziecka. Daje więc w tym punkcie całą drogę, jaką Pan prowadzi nas do zbawienia: przez ubóstwo, trudy, głód, pragnienie, zniewagi i krzywdy aż po śmierć na krzyżu. Tak właśnie Nowonarodzonego pokazuje wiele ikon – jako leżący w żłobie i zawinięty w pogrzebowe chusty. Chodzi o to, byśmy w tym małym, bezbronnym Dziecku zobaczyli Króla wszechświata, Wszechmogącego Boga, pełnego Mocy i Chwały. On prowadzi nas stanowczo i łagodnie. 

Rozmowa końcowa. Na końcu przeprowadzić rozmowę, myśląc o tym, co powinienem powiedzieć trzem Osobom Boskim, albo Słowu odwiecznemu i Wcielonemu, albo Matce jego i Pani naszej. Prosić wedle wewnętrznego odczucia o to, co pomaga więcej do wstępowania w ślady i do większego naśladowania Pana naszego tylko co wcielonego. Odmówić Ojcze nasz.