Wprowadzenie do modlitwy na 33 Niedzielę zwykłą, 19 listopada
Tekst: Prz 31, 10-13. 19-20. 30-31 oraz Mt 25, 14-30
Prośba: o przyjęcie życia i puszczenie je w obieg miłości.
Myśli pomocne w rozważaniu:
Niewiastę dzielną kto znajdzie? (…) Uznajcie owoce jej rąk, niech w bramie sławią jej czyny.
- To Słowo sławi czyny niewiasty, której główną postawą jest to, że boi się Pana. Zdaje się, że z tego właśnie wynikają jej czyny. Bać się Boga oznacza uznawać Go jako swego Pana i Zbawiciela, słuchać Jego słowa i być temu słowu posłusznym. Człowiek bojący się Pana to ten, którego najważniejszym i jedynym punktem odniesienia wszystkiego jest Bóg i Jego miłość. Taka właśnie jest ta niewiasta, której pochwałę głosi księga Przysłów.
Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
- To pierwsze zdanie dzisiejszej ewangelii głosi pochwałę każdego, kto przyjmuje majątek swego Pana. Jak niewiasta bojąca się Pana żyje wszystkim, co od Pana otrzymuje i pracą własnych rąk to pomnaża, podobnie ci słudzy, którzy od Pana otrzymują majątek. Otworzyć ręce i serce, by przyjąć.
Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa.
- Dwaj słudzy przyjęli dar i ZARAZ puścili go w obieg. Ważne jest słowo „zaraz” oraz to, że puścili je w obieg. Nie czekali, nie zwlekali, nie zastanawiali się. Jakby „wiedzieli”, że życie nie jest do tego, żeby o nim rozmyślać lecz żeby je przeżyć. Bardziej jeszcze – puścić w obieg. Skąd wiedzieli, co mają robić? Przecież Pan im nie powiedział co mają zrobić z podarowanym majątkiem. A może podpatrywali Pan, jak On pomnaża „majątek” i zaczęli czynić tak samo?
- Światło na ro rzuca ostatni sługa, który wprawdzie przyjął dar, ale postanowił go ukryć. Mówi na koniec, że Pan jest „człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś…„. Jakby chciał powiedzieć, że Pan nie zapracował na ten majątek własnymi rękoma, ale zbiera tam, gdzie nie posiał (nie oznacza to kradzieży czy innej nieuczciwości, ale bardziej ryzyko).
„Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”
- Pochwała obu sług jest dziwna. Pan mówi, że byli wierni w niewielu – choć jeden talent równał się ok. piętnastu lat pracy dzień w dzień. A cóż dopiero pięć talentów. Czym więc jest ów „majątek”, który Pan im przekazuje? Co ja dostałem od Pana, co jest najdroższe na świecie? Co potrzebuję pomnażać, puścić w obieg?
- Jest bardzo trudno puścić w obieg własne życie. Kiedy puszczamy w obieg pieniądze, to najpierw je tracimy i nie mamy pewności, że wszystkie odzyskamy, a cóż dopiero, że przyjdą z zyskiem. To ryzyko straty. A jednak bez tego ryzyka i bez straty nie można niczego zyskać. Bez puszczenia w obieg jesteśmy podobni do trzeciego sługi, który zachowuje się zachowawczy, asekurancko, jest wycofany i mało angażuje się we własne życie, które przecież przyjął od Pana. Przyjął dar, ale nie zamierza się w niego zaangażować. A jak to jest w Twoim życiu?
- Jest to również słowo o stracie, ryzyku. Może nie wszystkich stać na życie zaryzykowane, ale w gruncie rzeczy każdy we własne życie może się zaangażować – na miarę własnych zdolności, możliwości, charakteru, okoliczności zewnętrznych i uwarunkowań wewnętrznych. Stąd ewangelia mówi o pięciu, dwóch i jednym talencie – każdy jest inny i każdemu wystarczy jego własne życie, jego własny dar. Czy umiemy je przyjąć? Czy chcemy się w nie zaangażować i puścić je w obieg?
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
Chodzić w Duchu Świętym to nie być biernym.
To znaczy działać i reagować na zło?
Tak, jeśli zaangażujemy się we własne życie czyli będziemy aktywni, a nie bierni w sensie takim, że zaczniemy zwracać uwagę na zło, które czynimy myślą, mowa, uczynkiem i zaniedbaniem oraz podejmiemy działania małymi kroczkami by to zmieniać, to będziemy chodzić w Duchu Świętym czyli w obecności miłości. Duch Święty to ruch, a nie stagnacja. Chodzi o to by zmiany zaczynać od siebie, a nie oczekiwać by inni się zmieniali.
Dla mnie natomiast to zdanie to zaproszenie. Dla każdego będzie miało inne znaczenie, bo refleksja z medytacji to zawsze jakiś konkret dla medytującego.
Bać się Boga ….czy oznacza to kochać Go,być kochanym?
Kochać Boga i bliźniego?
Nieść miłość, radość…być użytecznym,przekazywać dary,talenty otrzymane od Boga innym?Pomnażać dobro?
Puścić w obieg – miłość- no to jest wyzwanie na całe życie, dzień w dzień
Bojaźń Bogu.Talenty swoje dostrzegam i rozdaję.