Tekst: Mt 5,20-26
Prośba: o pomnożenie miłości do drugiego człowieka, szczególnie tego, który mnie rani.
1. Jezus mówi… Zauważ jakie były proporcje w mówieniu i milczeniu w życiu Jezusa. Przebywał w ukryciu przez 30 lat, milczał, napełniał się ciszą, ale też obecnością Boga. Potem przez 3 lata wypowiedział bardzo wiele słów – ale żadne z nich nie było bezsensowne, nieprzemyślane, rzucone ot tak na wiatr. Jest takie zdanie w Mateuszowej Ewangelii: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” /12,36/. Pomyśl przez chwilę nad wypowiadanymi przez Ciebie słowami. Ile ich jest w ciągu dnia? A jaka jest proporcja pomiędzy milczeniem a mówieniem? Jaką wagę ma Twoje słowo? Jak wypełniasz złożone obietnice?
2. …jeśli brat Twój ma coś przeciw Tobie… Interesujące jest to, że Jezus używa właśnie takiego sformułowania. Można je zrozumieć też tak, że chodzi o sytuację, kiedy to ja zostałem zraniony, upokorzony przez brata i ludzka sprawiedliwość wymaga, żeby to on mnie przeprosił. Ale Boża sprawiedliwość idzie dalej – w takiej sytuacji to ja mam wyciągnąć rękę do zgody, ja pierwszy mam powiedzieć „przepraszam”. To bardzo trudne, ale Jezus zaprasza nas do przekraczania siebie, przy współpracy z Jego łaską. Jaką postawę przyjmujesz w momentach, kiedy drugi człowiek Cię zrani, kiedy dotkną Cię jego słowa i zaczniecie się gniewać?
„…jeśli brat Twój ma coś przeciw Tobie…” Dotknęły mnie te słowa. Myśląc nad nimi najpierw odczuwam złość. Nie rozumiem. To cały czas mam się domyślać, analizować czy czasem nie uraziłam kogoś zachowaniem, rozmową itp.? Słysząc te słowa odczuwam także lęk gdyż interpretuje je jako przestrogę daną mi po to, aby nie popełniać i nie ranić innych. Gdzie możliwość popełnienia błędu? Dlaczego odbieram je jako oskarżenie? Na tym polega doskonałość? Chcę w sobie odkrywać także pokłady dobra, które są nam dane od Boga, czy mam ciągle tylko w sobie widzieć źródło zła? W rachunku sumienia ignacjańskim od jakiegoś czasu zaczynam widzieć tylko swoje i innych wady.
Niełatwa jest Twa miłość Panie…ale dziękuję Ci za to,że uzdalniasz mnie do przekraczania siebie,swojego ego i uczysz mnie tej pięknej Miłości.Wiele sytuacji swojego życia rozpoznaję dziś jako dar,jako prezent od Ciebie,bo miały (i dalej są)być dla mnie okazją do tego aby uczyć się tej właśnie Miłości-pełnej,bez reszty,bym cała oddawała się dla Ciebie Panie.Szczególnie wtedy,gdy to ja właśnie doświadczałam zranień,odrzucenia…
Proszę Cię Panie o to,abym moja miłość wobec innych była coraz to bardziej bliska tej,którą Ty mnie obdarzyłeś…
Pragnę i uczę się Miłości Bożej i z perspektywy czasu widzę czego dokonuje Bóg. Umiejętność przebaczania osobom które ranią to wielka łaska jaką Bóg mnie obdarza. Jestem szczęśliwa i dziękuję Bogu za ten dar za miłość za siłę i moc, za odwagę. Kocham Cię Panie!