Wtorek, 7 grudnia, 2 Tydzień Adwentu
Kiedy Achab opowiedział Izebeli wszystko, co Eliasz uczynił, i jak pozabijał mieczem proroków, wtedy Izebel wysłała do Eliasza posłańca, aby powiedział: „Chociaż ty jesteś Eliasz, to jednak ja jestem Izebel! Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak się stało z życiem każdego z nich.” Wtedy Eliasz, zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na odległość jednego dnia poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków.” Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: „Wstań, jedz!” Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: „Wstań, jedz, bo przed Tobą długa droga.” Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: „Co ty tu robisz, Eliaszu?” a on odpowiedział: „Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana. Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie”. Wtedy rzekł: „Wyjdź aby stanąć na górze wobec Pana!” 1 Krl 19, 1 – 11
Czas modlitwy: ok. 30 minut.
Usiądź wygodnie, poczuj swoje ciało. Uświadom sobie gdzie jesteś i co będziesz robił. Zrób kilka głębszych oddechów – poczuj jak oddychasz. Uświadom sobie również uczucia, jakie teraz w Tobie są. Czy jesteś spokojny, wyciszony, skupiony? A może czymś poirytowany, sfrustrowany, zagniewany, zmęczony…? Nie oceniaj tych uczuć, lecz spróbuj włączyć je w modlitwę. Zrób teraz znak krzyża. Następnie przeczytaj powoli zaproponowany tekst.
Spróbuj dziś wejść w spotkanie z tekstem Pisma Świętego na sposób kontemplacji, a więc użyj mocniej wyobraźni niż rozumowania, próbuj dotykać, widzieć, czuć – słowem, używaj na modlitwie swoich zmysłów. Spróbuj poczuć to, co Eliasz, który zapłonął gorliwością. Jest prorokiem Boga, bezpośrednio przed wydarzeniem opisanym w powyższym tekście zabił czterystu proroków Baala i odbudował rozbity ołtarz Jedynego Boga. Później doświadcza groźby ze strony królowej Izebel, która sprzyjała zabitym prorokom. Eliasza ogarnia lęk, ucieka najdalej jak może – na samo południe kraju. Właściwie idzie jeszcze dalej, bo na pustynię – z jednej strony miejsce spotkania Boga, ale też takie, które nie daje życia. Ucieka od Izebel, ale też w pewien sposób od swojej misji… zapłonął gorliwością, spotkały go przeciwności i stracił pewność, która wcześniej pozwoliła mu rozprawić się z prorokami Baala. Nie ma go w miejscu, gdzie powinien służyć Bogu. Ucieka w samotność, ale Pan Bóg spokojnie łapie go w swoje ramiona.
Najpierw daje Eliaszowi jeść i pić. Później padają słowa „wstań, jedz i idź”, które przypominają powtórne powołanie prorockie. Bóg nie rezygnuje z Eliasza, który przestraszył się misji. Cierpliwie go zawraca, umacnia, raz jeszcze powołuje. Eliasz znajduje siłę i rusza w drogę, wraca na swoje miejsce. Długość drogi też jest symboliczna – czterdzieści dni i nocy odpowiada czterdziestu latom Izraela na pustyni. Izrael staje się narodem, jedną całością w czasie wędrówki, w której Bóg ich prowadzi. Podobnie dzieje się z prorokiem. Kiedy dociera do góry Horeb (czyli Synaj), jest już gotowy na spotkanie z Bogiem.
„Co ty tu robisz Eliaszu?”, „Zapłonąłem gorliwością…”. Przysłuchaj się temu dialogowi Boga i człowieka, którym targają bardzo silne emocje i pragnienia. Eliasz przeżywa mocno swoją relację z Bogiem, dotyka bardzo mocno swojego życia, nad którym zawisła groźba śmierci; ucieka, ale wpada Boże ramiona. Nie zostaje potępiony, ale posłany. To bardzo ważny moment. Przyjrzyj się tej mocnej relacji, w której tyle jest pragnień, tyle prawdziwego życia. Spróbuj uczestniczyć w spotkaniu tych dwóch osób na Horebie. Czy odnajdujesz tutaj coś z siebie i swojej relacji z Panem? Co z tej historii najbardziej do Ciebie przemawia? Może sam czujesz się jak Eliasz? Trwaj w tym spotkaniu z Bogiem. Jeśli masz pragnienie, powiedz Mu o tym, co dzieje się w Tobie. Ale przede wszystkim staraj się słuchać, uczyć się od Eliasza prawdziwości, tego, że nie narzuca Bogu swoich rozwiązań, ale otwiera się na to, czego On chce.
Na koniec modlitwy odmów bardzo powoli i ze świadomością: Ojcze nasz…
Po modlitwie przez ok. 5 minut pomyśl o tym, jak Ci poszła modlitwa. Czy udało Ci się być skupionym na Bogu i po prostu trwać? Jakie myśli przychodziły Ci do głowy? W jakich sprawach było Twoje serce? Jak szybko myśli uciekały Ci do innych spraw, trosk, problemów? Nie osądzaj i nie potępiaj siebie za rozproszenia – po prostu uświadom sobie to wszystko. Powoli nauczysz się być uważnym na Boga.
Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.
UWAGA! Każdego wieczoru odpraw rachunek sumienia, przyglądając się w nim wszystkim poruszeniom, uczuciom, pragnieniom i motywacjom, jakie się pojawiały w ciągu dnia oraz do czego Cię one prowadziły: do dobra, służenia innym, czy też do grzechu, upadku, zamknięcia się w sobie… Sposób odprawiania RS znajdziesz tutaj.