Wprowadzenie do modlitwy na środę, 2 czerwca.
Tekst: Mk 12, 18-27
Prośba: o bycie autentycznym wobec Boga.
1. Przeczytam kilka razy dzisiejszy fragment Ewangelii. Poproszę Ducha Świętego, żeby otworzył moje serce na Słowo, żeby pokazał mi to, co Bóg chce mi powiedzieć dzisiaj w tej scenie. Spotkanie Jezusa z saduceuszami nie należało do przyjemnych. Wyobrażę sobie tę scenę. Nie chcę osądzać znawców Pisma. Choć ich zachowanie wygląda na obłudne, pewnie przyszli do Jezusa szukając jakiegoś dobra. Często zdarza mi się nakładać etykietki, oceniać, szufladkować ludzi. Dzisiaj chcę zobaczyć tych, których może krzywdzę niesłusznym oskarżeniem, negatywnym nastawieniem. Chcę zdjąć z nich moje opinie i interpretacje ich zachowania. Przyprowadzić ich do Boga na modlitwie.
2. Sytuacja, którą saduceusze przedstawiają Jezusowi jest wymyślona, ale teoretycznie możliwa. Z dzisiejszej perspektywy sposób traktowania kobiet w prawie żydowskim był nieludzki. Ich zadaniem było dać potomstwo mężowi, podtrzymać ciągłość rodu. Nikt się nie liczył z ich uczuciami, nikt nie pytał, czy chcą mieć kolejnych „mężów”. Jezus nie dyskutował z prawem lewiratu. Nie przyszedł na świat po to, żeby znieść prawo, ale żeby je wypełnić. Swoim życiem. Wypełnić je miłością. Dzisiaj też dostrzegam wiele niesprawiedliwości w świecie. Może rodzić się we mnie pytanie, dlaczego Bóg nie reaguje? Chcę dopuścić do głosu sytuacje, w których chciałabym, żeby Bóg zmienił świat, odgórnie, arbitralnie. Może łączą się one z osobami, które oceniam? Chcę być przed Bogiem prawdziwa.
3. Jezus nie podejmuje gry saduceuszów. Od razu mówi im, że są w błędzie. Bo choć znają Pisma, nie rozumieją ich i nie znają Tego, który je tworzył. Nie chcę udawać przed Bogiem, że rozumiem już wszystko, że na wszystko znalazłam odpowiedź. W Piśmie Świętym są miejsca, które wprowadzają mnie w zakłopotanie, nie wiem jak je wyjaśnić, jak nimi żyć. Nie wiem, co Bóg miał na myśli. Chcę się dziś szczerze do tego przyznać, opowiedzieć Bogu o tych miejscach, słowach. I usłyszeć dobrą nowinę: „Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych”. Bóg jest moim Bogiem, gdy jestem żywa – gdy doświadczam emocji, gdy zauważam swoje potrzeby, gdy pytam, błądzę, szukam, gdy mam swoją pasję. Nie muszę wszystkiego wiedzieć. Oczywiście dobrze, żebym pogłębiała swoją wiedzę, ale pytania więcej wnoszą w życie niż twierdzenia.