Wprowadzenie do modlitwy na środę, 27 stycznia.
Tekst: Mk 4, 1-20
Prośba: o łaskę uważnego słuchania.
Przypowieść o siewcy jest mi doskonale znana. Do tego stopnia, że mam problem, żeby naprawdę ją usłyszeć. A właśnie o tym Jezus mówi, że można mieć uszy, ale wcale nie używać ich do słuchania. „Kto ma uszy od słuchania, niechaj słucha”. Do czego innego można mieć uszy, niż do słuchania? W dzisiejszej modlitwie chcę usłyszeć co się we mnie dzieje. O co mi chodzi? Co we mnie zagłusza słowo i przeszkadza mi na przyjęcie go z wiarą?
W dzisiejszej Ewangelii padają mocne słowa, które łatwiej zrozumieć, korzystając z nowego przekładu Paulistów: „patrząc, widzą, ale nie dostrzegają, słuchając, słyszą, ale nie rozumieją, żeby się nie nawrócić i nie otrzymać przebaczenia”. Jezus parafrazuje tutaj proroka Izajasza, któremu sam Bóg polecił przemawiać do ludu i uczynić jego serce zatwardziałym. Można pomyśleć, że to Bóg nie chce, żeby słuchający Jezusa się nawrócili. On jednak wie, że przypowieści są szansą na zmiękczenie serca. Obrazy przybliżają do sensu, podają go w sposób możliwy do przyjęcia. Tylko najbliżsi towarzysze Jezusa byli w stanie przyjąć to, co chciał On przekazać o Ojcu. Ja dzisiaj mam dostęp do wszystkich słów Jezusa, które zostały zapisane, do mądrych komentarzy, konferencji, a nadal tylu rzeczy nie rozumiem. Często ziarno słowa zostaje zagłuszone, lub ukradzione. Jezus się jednak nie zniechęca. Wychodzi siać, pomimo marnej kondycji mojej ziemi. Wie, że jeśli ziarno wyda plon, przewyższy on wszelkie oczekiwania. Jakie słowo dzisiaj zasiewa we mnie?
Moje uszy odbierają dźwięki, mózg stara się je interpretować. To jednak odbywa się poza moją świadomością. Prawdziwe słuchanie przebiega intencjonalnie. Potrzebuję uważności, skupienia, decyzji, aby rzeczywiście coś usłyszeć. Najtrudniej mi usłyszeć drugą osobę. Często, gdy ktoś zwraca się do mnie o pomoc, przedstawia mi jakąś sprawę, ja w głowie już układam odpowiedź, szukam argumentów. Zdarza się, że zamiast skupić sią na treści, nakładam na nią automatycznie moją interpretację. Widzę, jak to szkodzi moim relacjom, jak mnie wewnętrznie rozprasza i przeszkadza w okazaniu szacunku, przyjęciu drugiego z należytą godnością. Bóg dał mi uszy do słuchania. Chcę robić z nich użytek zgodnie z ich przeznaczeniem. Słuchać i usłyszeć. Nauczyć się wyhamowywać swoje sądy, okazywać wsparcie, podchodzić empatycznie, z troską, zaciekawieniem do tajemnicy, którą nosi w sobie drugi człowiek.
Dane mi było uczestniczyc w kolejnym Tygodniu, z tęsknota wróciłam do medytacji Ignacjanskich i do tej strony właśnie (od pierwszych dni istnienia IDR towarzyszyłam kilka lat, potem szukałam czegoś innego…a teraz z radością znowu tu zerkam, by już bardziej samodzielnie, ale z sugestią odkrywać dzien za dniem prowadzenie Jezusa. Mam wielką wdzięcznosc ze dalej z taką troska, suminnie dalej ta praca niełatwa jest kontynuowana… Z MILOSCI ❤️DZIĘKUJĘ z modlitwa w sercu