Wprowadzenie do modlitwy na poniedziałek, 18 stycznia
Tekst: Mk 2, 18-22
Prośba: o łaskę odważnego przyjmowania tego, co nowe w moim procesie rozwoju
Myśli pomocne w rozważaniu:
- Jezus od początku zachowuje się inaczej, niż „standardowi” nauczyciele. Tym razem Jego uczniowie nie przestrzegają obowiązujących powszechnie zasad dotyczących postu. Przecież te zasady nie były im obce. Jednak Jezus wywarł na nich tak wielki wpływ, że żyją tym, czego On naucza. Post kojarzony ze smutkiem nie przystaje do ich radości z faktu odnalezienia Mesjasza. Post będący często jedynie wyrazem tego, co wewnętrzne nie jest dla nich sposobem wyrażenia tego, co dzieje się w głębi ich serc. Teraz nie jest czas na post i umartwienie. Co lub kto jest dla Ciebie tym, co kształtuje Twoje postawy? Jakie jest TERAZ Twojego życia?
- Jezus przynosi nowe. Nowy sposób myślenia, postrzegania, działania. Nowy sposób życia. Nie da się go przyłożyć do starego sposobu, bo one do siebie nie pasują. To jakby skok w rozwoju i nie ma powrotu do starego. W życiu każdego z nas następują takie skokowe zmiany. One są trudne do przyjęcia w momencie, kiedy się dzieją. Mamy wtedy ochotę zatrzymać ten proces i pozostać przy starym, znanym, bezpiecznym. Ale wtedy nie będzie w nas mogła płynąć energia życia, które chce się rozwijać, tworzyć nowe, dzielić z innymi. Jak przeżywałeś momenty, kiedy w Twoim życiu następowała jakaś zmiana? Co wtedy robiłeś, co czułeś? Co jest w Tobie teraz?
Na koniec tej modlitwy porozmawiaj z Jezusem o tym wszystkim, co Cię najbardziej poruszy, co przeżyjesz jako ważne dla Twego życia. Te poruszenia zapisz w swoim dzienniku, by bardziej Cię dotknęły i miały moc przemienić Twoje życie.
„Jezus przynosi nowe. Nowy sposób myślenia, postrzegania, działania. Nowy sposób życia”. Przyniósł mi nowy (dla mnie), prawdziwy obraz Boga Ojca, sposób postrzegania Go, Jego miłości do mnie, relacji i rozmowy z Nim. Wreszcie Jezus przyniósł mi moje nowe – prawdziwe JA. Było to dla mnie tak nowe i tak odkrywcze, jak nowy ląd dla Kolumba. Gdzieś był od dawna, ale nie istniał na mapach świata. To co stare to to, że kierowały mną często emocje (nie zawsze mądrze, często raniąc innych), to co nowe to uważność (wrażliwa i czujna). Reakcje na to nowe? Były łzy smutku i żalu, ale też łzy radości i wdzięczności.
Mój ostatni „skok” na drodze życia duchowego to zaakceptowanie zachowań bliskiej mi osoby, których zmienić nie mogłam, no bo jak? A powodowały one we mnie ciągłe pretensje, złość, niezadowolenie. Pan pokazując mi ten prosty, a jakże milowy krok uwolnił mnie. W oczach świata jest to bzdura, a w oczach Boga wierzę, że to szlifowanie mojej miłości do tej osoby, bycia dla, umierania dla siebie. I rzeczywiście na początku zaakceptowanie tego było trudne, jak góra lodowa, dziś wydaję mi się to normalnością. Nie chcę już inaczej, chcę być jak Ty Jezu, coraz bardziej podobna do Ciebie.