Wprowadzenie do modlitwy na środę, 27 maja.
Tekst: Dz 20,28-38
Prośba: o radość z dawania siebie.
1.Dzisiejszy fragment Dziejów Apostolskich to scena pożegnania Apostoła Pawła z ukochaną przez niego wspólnotą uczniów w Efezie. Padają tu zarówno wskazówki, upomnienia, ale także zapewnienia o pamięci, wdzięczności. Obecnych jest wiele emocji, nie tylko smutek wyrażony łzami, pocałunkami… co ja czuję czytając ten tekst? Do jakiego rozstania mnie odnosi? Może we mnie samej właśnie rozgrywa się jakieś rozstanie, z czym żegnam się na zawsze, czegoś już nigdy nie zobaczę… jakie emocje mi towarzyszą?
2.Paweł żegnając się przypomina Efezjanom słowa Pana Jezusa: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”. To zdanie, to rzadki przykład wypowiedzi Jezusa umieszczonej poza Ewangelią. Wydaje się być ono wyrwane z kontekstu, ale Paweł umieszcza je w nowym – w pożegnaniu. Apostoł pokazuje tu siebie, jako tego, który zarabiał na swoje utrzymanie, nie był chciwy, ale jeszcze swoją pracą wspierał innych. Upominanie braci traktował, jako posługę wobec nich i wyraz miłości. Przekazuje im teraz swój sposób postępowania, jako testament. Jakie mogłyby być moje ostatnie słowa? Jakie zdanie ja przekazałabym moim bliskim, jako najważniejsze, kluczowe?
3.Czytamy, że Efezjanie pogrążyli się w ogromnym smutku z powodu rozstania z Pawłem. Smutek to stan, który zamyka nas na innych, kieruje nas do wnętrza, zniechęca do działania, wychodzenia. I skupia na sobie. Samo uczucie jest moralnie obojętne, ma za zadanie coś nam pokazać. Ale poddawanie się temu uczuciu i długotrwałe pielęgnowanie go nie służy naszemu dobru. Przesłanie Jezusa, zostawione Efezjanom przez Apostoła to także antidotum na smutek, a recepta na szczęście. Jeśli sam Paweł realizował słowa Jezusa, to znaczy, że był szczęśliwy dając siebie braciom. Zastosowanie tych słów w kontekście smutku, to działanie według ignacjańskiej zasady agere contra – z łac. :działać przeciw”. W momencie, kiedy chciałabym, żeby ktoś się mną zainteresował, zadbał o mnie, poświęcił mi uwagę, domyślił się czego mi potrzeba, chcę spróbować zadziałać inaczej: wyjść na zewnątrz, do ludzi, poszukać ich, posłuchać, otworzyć się. Zamiast czekać, aż ktoś mi coś da, mogę spróbować dać pierwsza, dać z siebie. Radość, która z tego płynie ma niesamowity smak. Jest okupiona wysiłkiem, co tylko dodaje jej wartości. Jezus jest blisko mnie, żeby wspierać mnie we wszystkim, co postanowię, szanując moją kruchość. Będę Go dziś prosić, żeby pokazał mi jasno, do czego mnie zaprasza.