Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 28 stycznia

Tekst: Mk 4, 35 – 41

Prośba: o łaskę głębokiej wiary.

1.   Jest wiele sytuacji w życiu, kiedy potrzebujemy przeprawić się na drugą stronę. Zostawić to, co było do tej pory, zostawić wielki tłum – czy to osób, czy spraw, i pójść dalej. Nie da się bowiem tkwić w jednym miejscu. Przypomnij sobie te momenty, w których dokonywały się jakieś zmiany w Twoim życiu. Czy łatwo było podjąć decyzję? Zobacz, że w dzisiejszym tekście, to Jezus mówi, by przeszli naprzeciwko miejsca, w którym byli. Jest to więc zachęta z zewnątrz, od Kogoś. Czasem to przejście jest po to, by z pewnym dystansem spojrzeć na to, co było do tej pory. Ten dystans jest potrzebny, by móc iść dalej. Widzimy wtedy drogę, po której już nie wrócimy.

2.   Każde takie przejście możemy nazwać kryzysem. Bo my szybko przyzwyczajamy się do tego, co jest i zasadniczo trudno się rusza w drogę. Nawet, gdy lubimy podróże, to jednak nie jest łatwo gdy chodzi o podróż serca. Nasze ego lubi stabilność i przecież „tak, jak jest, jest dobrze, po co to zmieniać”. Jednak życie bez zmian jest wegetacją, jest letnie i miałkie, bez smaku. A my mamy być solą ziemi, mamy mieć smak i smak dawać. Wracając do kryzysu – on zawsze występuje przy zmianie i uczniowie też go przeżywają w postaci burzy na jeziorze. Na dodatek wydaje się, że Boga z nami nie ma. Że sami musimy się zmagać. Jednak milczenie Boga nie oznacza, że jest nieobecny. Trudna jest wiara w tę obecność, która wydaje nam się pozorna. Bo przecież Bóg powinien coś zrobić, kiedy ja tonę. Czy Jezus utonąłby wraz z uczniami? Na czym polega prawdziwa wiara?

3.   Tytułowe słowa wypowiedział Jezus do jeziora, które się burzyło (w przekładzie „ucisz się!”). Bóg ma moc uciszyć morze, ma moc rozkazać mu, by założyło sobie kaganiec. Ma więc również moc na naszymi kryzysami. Nie potrzebujemy tu specjalnych zabiegów, lecz wiary, o którą Jezus pyta dziś uczniów: „Jeszcze nie macie wiary?” (w przekładzie: „Jakże wam brak wiary!”). Pamiętamy, że gdy Jezus uzdrawiał, to zawsze pytał o wiarę, albo chwalił wiarę. Nic więcej. Być może potrzebujemy założyć tytułowy kaganiec na naszą niewiarę, na nasze ego, które wszystko sobie poukładało i dobrze wie, że „tego się nie da”. Bóg jest Panem (po ludzku) niemożliwego, ale bez wiary to niemożliwe się rzeczywiście nie wydarzy. Jezus każe morzu założyć sobie kaganiec – być może te same słowa kieruje dzisiaj do tego wszystkiego w nas, co próbuje podciąć nam skrzydła i popaść w letniość, miałkość i brak smaku. Załóż kaganiec temu wszystkiemu, co blokuje Twoją wiarę! Proś o tę łaskę również Pana w dzisiejszej modlitwie.