Wprowadzenie do modlitwy na Niedzielę Wniebowstąpienia, 28 maja
Tekst: Dz 1, 1-11 oraz Mt 28, 16-20
Prośba: o łaskę życia Miłością, która będzie w pełni zaangażowana w rzeczywistość.
1. Pierwsza księga, czyli ewangelia św. Łukasza była o tym, co Jezus czynił i czego nauczał. Życie Jezusa było czynieniem (działaniem, angażowaniem się) i nauczaniem (wypowiadanie Słowa). Nie roztrząsał problemów w głowie, nie mędrkował, nie czekał, aż samo się zrobi, nie uciekał od problemów. Był w nieustannym ruchu, zaangażowany w to, co umiał najlepiej jako Bóg, czyli w Miłość. Jezus jest zaangażowany w to, co robi i mówi, a więc jest w tym OBECNY, dotyka Go rzeczywistość, po-rusza, czyniąc z Niego protagonistę rzeczywistości, człowieka naprawdę kochającego. Kocha całym sobą, a wyraża to przez podejmowane decyzje, idące często pod prąd wszelkiego rodzaju poprawności. Najlepszym przykładem jest ten, że „je i pije z celnikami i grzesznikami”. Zasiada do stołu z wyrzuconymi na margines. Zaangażowany, który porusza do tego samego. Kiedy więc odchodzi, uczniowie nie mają wpatrywać się w niebo, jakby stamtąd miało przyjść jakieś rozwiązanie, lecz mają wracać, by oczekiwać obiecanego Ducha. A kiedy On przychodzi, wtedy uczniowie zaczynają być podobni do Jezusa – angażują się w rzeczywistość aż do wydania swojego życia. Czy podejmujesz decyzje, które określiłbyś jako zaangażowanie w życie, w rzeczywistość? W jaki sposób przejawia się Twoja miłość w codzienności?
2. Podobny wydźwięk ma dzisiejsza ewangelia. Uczniowie spotykają się z Jezusem na górze w Galilei. Okazuje się, że niektórzy wątpili w Niego, w to, co się wydarzało, może nawet w to, kim się stali dzięki Jezusowi. Ale Jezus nie próbuje ich przekonać, nie próbuje za pomocą racji czy argumentów sprawić, by przestali wątpić. On popycha ich do działania, każe im wyruszyć, by czynić ze wszystkich narodów uczniów. Jego polecenie jest jasne: „Idźcie i nauczajcie…”. Jakby chciał powiedzieć, że wiara bierze się również z zaangażowania w rzeczywistość, z działania, z miłości, która jest widzialna w czynach (nie w uczuciach, których nie widać, bo są w środku człowieka).
3. Jezus odchodzi do Ojca i przez to robi przestrzeń, by uczniowie mogli działać. Mają to robić nie swoją mocą, lecz mocą Ducha Świętego, który zaraz do nich przyjdzie. Ważne jest i oczekiwanie na Niego, Jego przyjęcie oraz pozwolenie, by działał we mnie – czyli w moich decyzjach i czynach. Jezus odchodzi i to napawa uczniów smutkiem, bo takiego już Go nie zobaczą. Jednak to odejście, które jest czymś naturalnym w życiu człowieka, nie ma nas pogrążać w marazmie czy małoduszności. Ma być przestrzenią do zaangażowania się w rzeczywistość – ma być pokazywaniem, jak wygląda Miłość. Przez nasze zaangażowanie w życie, niewidzialna Miłość otrzymuje konkretną twarz i ciało. Do tego potrzebujemy zatrzymywać się w naszej drodze życiowej, by przyjąć Ducha Miłości, dzięki któremu możemy stawać się działającą, zaangażowaną Miłością. Przyjmować miłość i dawać ją. Zatrzymywać się i angażować. Jak wdech i wydech. Wtedy jest Życie.
„ZATRZYMYWAC sie na naszej drodze zyciowej, by przyjac Ducha Milosci” oznacza przeznaczyc czas na modlitwe, na spotkanie z Bogiem? Dobrze rozumiem?
Przepiękne rozważania Ojca Grzegorza… , ale uświadomiły mi, że ja przyjmuję Miłość od Jezusa, ale nie umiem jej dawać, nie ma u mnie tego wydechu, nie umiem kochać ludzi, tak naprawdę..
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Wezwanie z czytań na dzień dzisiejszy daje mi taki sygnał: nie wpatruj się w to co do dziś dokonałaś w życiu, nie żyj przeszłością tylko patrz na to co teraz Pan Bóg ci daje. Jest to dla mnie wezwanie aby prosić Pana Jezusa o JEGO Ducha Miłości, bo tylko On może uzdolnić mnie do przyjęcia Miłości i dzielenia się nią z osobami bliskimi mnie. Siła i moc w Duchu Świętym.
Chwała Panu.