Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 21 października

Tekst: Łk 12, 8-12 oraz Rz 4, 13.16-18

Prośba: o łaskę uległości Duchowi Świętemu i prawdę, którą przynosi.

1.   Przyznać się do Jezusa przed ludźmi nie oznacza koniecznie mówienia wszystkim o Nim, jakby się było wędrownym kaznodzieją lub misjonarzem. To może przede wszystkim bycie solą ziemi i światłem świata – by bardziej niż słowa, przemawiały nasze czyny, a jeszcze mocniej styl życia Jezusowy (a nie „światowy”). Ten styl życia charakteryzuje się przede wszystkim wiarą, nadzieją i miłością. Wiarą i nadzieją, o jakich mówi św. Paweł, przywołując przykład Abrahama. Nadzieją, która wierzy wbrew nadziei, że Bóg jest Panem niemożliwego. To widzenie naszego życia z jego wydarzeniami głębiej, niż tylko to, co powierzchowne. Oparcie się na Bogu i Jego obietnicy (zbawienia), nawet, gdy nie ma już po ludzku nadziei. Co w związku z tym odkrywasz w swoim sercu?

2.   Można wyprzeć się Jezusa, co wcale nie musi oznaczać odrzucenia Boga. Wszak słowa Jezusa skierowane są do nas – ludzi wierzących. Wyparcie się Jezusa może oznaczać chęć zbawienia, ale bez zaparcia się siebie i bez wzięcia swego krzyża (czyli codzienności). Można by to nazwać egoizmem, który pragnie tylko zawiesić wszystko na sobie, któremu wszystko się należy, a życie generalnie powinno być „lekkie, łatwe i przyjemne”. Nawet wiara, nawet życie duchowe. „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie…”. Jeśli nie zapieram się siebie, to równocześnie zapieram się Chrystusa, bo tak to jest ze sobą połączone. Jeśli nie biorę swego krzyża (swego życia z tym wszystkim, co ono przynosi), nie idę za Nim. Jeśli niebo i zbawienie wyobrażam sobie jako wieczne leżenie na niebieskich łąkach, tkwię w błędzie. Bo niebo to miłość, a miłość to nieustanne dawanie siebie, ofiarowywanie siebie. Boimy się tego, bo nam się wydaje, że wtedy… nic nam nie zostanie, będzie tylko pustka. Jednak kiedy chrześcijanie dają siebie całych, to mają w sobie przestrzeń, by przyjąć od bliźniego jego całe ofiarowanie. Następuje wymiana miłości, w której nie mając nic, mam wszystko; dając wszystko, otrzymuję wszystko. Obyśmy tylko chcieli zarówno dawać, jak i przyjmować (można mieć problem albo z jednym, albo drugim, albo tym i tym). Co odkrywasz w swoim życiu?

3.   Grzech przeciwko Duchowi to utrata tej wiary, o której mówi Paweł. Można nawet być pobożnym człowiekiem, lecz niczego nie oczekiwać więcej i niczego więcej nie widzieć poza tym doczesnym życiem z jego powierzchownością. Tego grzechu nie można odpuścić nie dlatego, że Bóg nie miałby takie mocy. On chce przebaczyć każdy grzech i może to zrobić. Problem jest w człowieku, który odrzuca nawrócenie, nierzadko uważając, że nie potrzebuje nawrócenia, bo jest z nim wszystko w porządku. Ten grzech może popełnić ktoś, kto nie uznaje siebie za grzesznika i potrzebującego nawrócenia (pycha w najwyższym stopniu). Kiedy sobie uświadamiamy, że być może taka postawa w nas jest – Bóg natychmiast chce nas przyjąć, jeśli tylko to uznamy i odwrócimy się od tego błędnego myślenia i pozwolimy, by Bóg mógł nas dalej kształtować mocą swojego Ducha. Czy tego pragniesz? Co dostrzegasz w swoim sercu? Jaki styl życia prowadzisz?