Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 29 listopada

Tekst: Łk 21,29-33 (kontekst: Łk 21, 5-33)

Prośba: o łaskę otwierania się na przychodzenie Jezusa.

1. Dzisiejszy fragment (wersy 29-33) poprzedzony jest w Ewangelii Łukasza wypowiedzią Jezusa, w której mówi On o różnych dość przerażających znakach poprzedzających Jego drugie przyjście. Zazwyczaj interpretuje się te słowa jako zapowiedź wydarzeń ostatecznych, kończących czas ziemski – taki, jakim go znamy. Spróbujmy jednak spojrzeć na to nieco inaczej. Mamy tu przyjście Boga – zapowiedziane na „to pokolenie”, czyli czas dostępny każdemu z słuchających. I mamy świat, który cały jakby chwiał się w posadach u progu tego przyjścia. Można na ten obraz spojrzeć jako na analogię przychodzenia Boga do konkretnego człowieka, do jego duszy. Otóż On z jednej strony pociesza, podnosi, umacnia człowieka. Ale z drugiej strony –  oczyszcza. Spotkanie Boga twarzą w twarz nie obywa się bez trzęsienia ziemi, wstrząśnięcia mocy niebios, bezradności wobec wzburzonego morza. Bo zwyczajnie nie jesteśmy na to spotkanie gotowi. Bóg jest Dobrem, jest Doskonały, Miłością… jest Nieskończony, całkowicie Inny niż wszystko, co mieści nam się w głowach. To trochę więcej niż może znieść nieprzygotowane ludzkie serce – skończone, ograniczone, grzeszne, słabe… choć pełne pragnień. Stary Testament nie żartuje gdy mówi, że nie można zobaczyć Boga i zachować życia. Ale to jest – wbrew pozorom – dobra nowina: kiedy następuje to spotkanie, to wszystko się zmienia: nie ma już możliwości, by nadal trwało dotychczasowe życie. Nie istnieje już żadna moc, która mogłaby przyćmić Boga, nic, co mogłoby przestraszyć. Jezus dodaje na koniec: „Nie przeminie to pokolenie nim się to wszystko stanie”. Tak jakby chciał powiedzieć: to zapowiedź dla każdego, kto tu i teraz słucha tych słów. To nie jest jakaś odległa przepowiednia, która nas nie dotyczy. To wszystko wydarza się – i będzie się wydarzało – w życiu każdego z nas. Tu i teraz.

Pomyśl o różnych trzęsieniach ziemi, które Ci się przydarzały i przydarzają. Być może przybliżyły Cię do Boga?  Może otworzyły jakieś zamknięte drzwi? Wiele obszarów naszych wnętrz – choć możemy sobie tego nie uświadamiać – boi się bliskiego spotkania z Panem. Stąd całe zamieszanie, które bezpośrednio poprzedza Jego przyjście. Spróbuj na nie spojrzeć jako na coś, co wskazuje na bliskość tego przyjścia. „Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.”

2. Z katastroficznych obrazów Jezus przechodzi wprost do bardzo spokojnej, możnaby wręcz powiedzieć sielankowej przypowieści. Mówi o wiośnie i lecie… o liściach rozwijających się na drzewie figowym. Ten obraz jest pełen pokoju i ciszy. I tutaj można znowu odnieść się do przywołanej już analogii. Jeśli z jednej strony mamy do czynienia z oczyszczaniem starego człowieka i budzeniem go do nowego życia, to tutaj – z drugiej strony – mamy coś, co sprawia, że możemy być spokojni o tę całą wewnętrzną zawieruchę. Mamy spokojny, miarowy wzrost. Drzewo i liście, które ono rozwija. Możemy dodać: kwiaty, potem owoce – mowa o figowcu, więc owoce wyjątkowo słodkie. Może więc wewnętrzne trzęsienie ziemi jednak nie niszczy nic, co nie powinno umrzeć? Może potrzebujemy jednego czy drugiego tsunami, aby wydać owoc?