Wprowadzenie do modlitwy na 6 Niedzielę zwykłą, 11 lutego

Tekst: Kpł 13, 1-2. 45-46 oraz Mk 1, 40-45

Prośba: o łaskę zdrowia duchowego i Jezusowego patrzenia na rzeczywistość.

1.   Przeczytaj uważnie oba zaproponowane teksty. Spróbuj sobie wyobrazić „trędowatą” skórę. Może to być obraz odpychający, ale nie bój się tego. Nasze serce i wrażliwość „edukują” się również przez to, co nieprzyjemne, co odpychające a nawet odrażające. Trąd uważa się w Biblii za pewien obraz grzechu (a więc czegoś odrażającego, odpychającego). Spróbuj jednak popatrzeć na to szerzej, a przede wszystkim weź całą tę scenę i wprowadź do swego serca. To Słowo rozgrywa się całe w Tobie. Uświadom więc sobie, czy nie masz w swoim sercu takich przestrzeni, które są dla Ciebie odpychające, odrażające, których unikasz, no właśnie… jak trędowatego? Nazwij to, jeśli potrafisz? Mówiąc innym językiem: czego w sobie nie akceptujesz, co starasz się w sobie ukryć „pod dywan”, czy wyrzucić poza miasto (poza swoją świadomość), jak trędowatego? Zauważ tylko, że to wcale nie musi być grzech. To może być coś stworzone przez Boga jako dobre, chciane przez Niego i kochane, tylko z jakichś przyczyn zupełnie nie chciane przez Ciebie (ktoś to obśmiał w Tobie, odrzucił, nie pozwolił przeżywać np. jakichś uczuć, więc to Ty też to odrzuciłeś od siebie jak trędowatego…).

2.   Jezus uzdrawia trędowatego. Wydaje się to przeczyć temu, o czym przed chwilą pisałem. Możesz jednak popatrzeć na to głębiej. Uzdrowienie może bowiem dotyczyć nie tyle samego „trądu”, lecz Twoich oczu. Pan dotknie ich w taki sposób, że to, co wydawało Ci się trędowate, nabierze owego charakteru „i widział Bóg, że było bardzo dobre”. Być może chodzi o to, że to nie trąd ma być w Tobie uzdrowiony, lecz Ty cały, począwszy od tego, w jaki sposób patrzysz na rzeczywistość, słuchasz, dotykasz jej, smakujesz… Czy to wszystko przynosi Ci życie? Czy może powoduje duchową „wysypkę, nabrzmienie albo białą plamę”, oznaczającą trąd? Wtedy wychodzi, że nie trądu należy się bać, lecz sposobu życia, który wyklucza poza nawias to, co jest chciane przez Boga i kochane, choć aktualnie może ułomne. I co Bóg, ostatecznie, chce włączyć do całości – nie oddzielając w człowieku tego, co chore, od tego, co zdrowe (tworząc wewnętrzne podziały), lecz scalając wszystko, czyniąc nowego, zdrowego człowieka.