Wprowadzenie do medytacji na sobotę, 19 maja.

Tekst: J 21, 20-25

Prośba: o ukazanie mi najgłębszego sensu mojego istnienia.

  1. Piotr odwrócił się. Rozmowa przedstawiona w dzisiejszej Ewangelii przebiegała bezpośrednio po jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu Piotra. Chwilę temu, zapytany przez Jezusa o miłość trzykrotnie ją wyznał i usłyszał wezwanie by iść za Panem. To musiał być bardzo wzruszający moment, przełomowy. Jezus w wielką wrażliwością i czułością dotknął w jego sercu rany zaparcia się, zdrady i opatrzył pojednaniem. Po doświadczeniu takiej bliskości w byciu z Mistrzem, Piotr odwraca od Niego wzrok i ucieka myślami w kierunku Jana. Nie wytrzymał napięcia? Jest zazdrosny? Można być na niego oburzonym, zaskoczonym jego zachowaniem. Ale czy taka reakcja, albo odreagowanie nie jest mi znane? Czy nie zdarza mi się bezpośrednio po mocnym doświadczeniu obecności Boga lądować w starych przyzwyczajeniach, grzechach, nałogach, albo po prostu iść za lenistwem? Co o sobie wtedy myślę? Czy nie ulegam zniechęceniu?
  2. Uczeń, którego miłował Jezus. Tak Jan mówi sam o sobie, to jego „imię”, czyli istota jego życia. Jest wierny temu imieniu przez całą opowieść o Jezusie Chrystusie – Mistrzu i Przyjacielu. Jezus objawił mu je, gdy Jan wsłuchiwał się w Jego serce, przytulony do Jego piersi. Jan ma bardzo jasne poczucie swojej tożsamości. Jest ukochany. Tylko to się liczy. To jest osią jego życia i nadaje sens misji ucznia. Jest też pewny wzajemności. Nie potrzebuje iść ramię w ramię z Mistrzem, odpowiada mu miejsce za Piotrem. Czy ja dobrze czuję się na swoim miejscu, w swoim życiu, obowiązkach? Co to za miejsce? Czy nie patrzę na innych z zazdrością, porównuję się?
  3. Ty idź za mną. Jezus nie chce, żeby Piotr zbytnio zajmował się przyszłością Jana, ani żeby się do niego upodabniał. Chce Piotra takim, jaki jest. Z jego temperamentem, entuzjastycznymi reakcjami i słomianym zapałem, z bagażem doświadczeń, upadków i powrotów. I właśnie taki ma przewodniczyć Kościołowi. Choć nie jest mniej umiłowany od Jana, nosi inne imię – Skała. Nadając mu je, Jezus nie stworzył go na nowo, ale wydobył z niego najlepszą cząstkę. Jezus nie zmienił mu imienia po zaparciu się. Wciąż potwierdzał, że na wiele go stać. Czy ja znam moje imię? Jaka jest moja tożsamość jako ucznia? Co stanowi najgłębszy sens, istotę mojego życia? W Wigilię Zesłania Ducha Świętego chcę prosić Boga, by objawił mi moje imię i wezwał mnie po imieniu.