Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 14 stycznia

Tekst: Mk 2, 13 – 17

Prośba: o łaskę towarzyszenia Jezusowi, dokądkolwiek pójdzie.

1.   Najpierw zobacz całą tę scenę. Zobacz Jezusa, który naucza nad jeziorem cały tłum. Jednak ta scena jest dynamiczna, bo Jezus też idzie. I wtedy spotyka Lewiego, celnika. Mówi do niego: Pójdź za Mną, a oryginalnie czytamy „towarzysz mi”. Bo pójście za Jezusem to nic innego, jak towarzyszenie Mu, bycie Jego towarzyszem. Owszem, brzmi to trochę jak z poprzedniego systemu, jednak przekaz jest jasny: każde jedno powołanie chrześcijańskie jako fundament ma towarzyszenie Jezusowi, bycie z Nim, chodzenie za Nim dokądkolwiek On idzie. Pomyśl o tym przez chwilę.

2.   To słowo znajdujemy jeszcze raz w tym tekście, kiedy słyszymy, że wielu było tych, co szli za Nim – czyli którzy towarzyszyli Mu. Ale wcześniej scena z dynamicznej przemienia się w bardziej statyczną. Jakby nagle przenosimy się do domu Lewiego. Wejdź wyobraźnią do tego miejsca i zobacz, jak mogło wyglądać. Przyjrzyj się ludziom, którzy tam przyszli, jak wyglądali, jak się zachowywali? Dlaczego to jest ważne? Bo uczeni i faryzeusze narzekają i szemrzą. Nie podoba im się, że przyszedł w gościnę do celnika i zasiada do stołu z grzesznikami. Mamy tam piękne słowa, że wielu grzeszników i celników „siedziało z” Jezusem. Oni są z Jezusem. Taki jest nasz Bóg. On jest z człowiekiem. On zasiada do naszego stołu, niezależnie jacy jesteśmy – czy mocno grzeszni, czy tak tylko troszeczkę. Popatrz na Jezusa i uświadom sobie to, Kim On jest i do kogo przychodzi.

3.   Jezus wyjaśnia pytającym dlaczego tak robi. Bo lekarza nie potrzebują zdrowi, tylko ci, co się źle mają. Znów oryginał daje nowy smak – lekarza nie potrzebują silni. Czasem próbujemy być silni i dawać sobie radę ze wszystkim. I rzeczywiście nierzadko potrzebujemy tacy być. Jednak nierzadko również przesadzamy i próbujemy być silni tam, gdzie potrzebujemy stanąć z naszą słabością. Inaczej Lekarz nie będzie nam potrzebny. Inaczej zbawienie nie będzie nam potrzebne, bo przecież „dam sobie radę”. Porozmawiaj na koniec z Jezusem o Twoim towarzyszeniu Mu, byciu z Nim, o Twojej „sile”. Bądź szczery wobec Niego, bądź taki, jaki jesteś naprawdę, bądź słaby. W Nim znajdziesz prawdziwą moc. Moc miłości.