Wprowadzenie do modlitwy na piątek, 10 marca

Tekst: Mt 5,20-26

Proś o łaskę przyjęcia Prawa Bożego sercem.

Pobożni Izraelici zobowiązani byli przestrzegać ponad sześćset przepisów Prawa. Ich przodkowie przyjęli na górze Synaj dziesięć przykazań. Później przepisy mnożyły się, aż urosły do roli najważniejszych i najistotniejszych w całej religii. Tragizm Izraelitów polegał na tym, że nie byli oni w stanie wywiązać się z zobowiązań. Prowadziło to często, do kreowania podwójnego życia – jednego na pokaz, pełnego gestów pokutnych i głośno wykrzykiwanych modlitw; i do drugiego, skrytego przed innymi, pełnego grzechów i słabości. Jezus, przychodząc, nie neguje Prawa, ale jako jedyny wypełnia je w całości. W dzisiejszej Ewangelii wskazuje na coś więcej. Można pomyśleć, że radykalizuje Prawo zaostrzając nie tylko sam przepis, ale i grożącą za niego karę. W mentalności człowieka, który jest niewolnikiem Prawa, jest to zmiana, która skazuje go na niepowodzenie. Czy na pewno więc o samą radykalizację chodzi Jezusowi? Czy można jeszcze oszukiwać się i prowadzić podwójne życie, jeśli cały dramat rozgrywa się w sercu? Jezus przenosi przepis Prawa z martwej litery do żywego serca. Spełnia tym obietnicę zapisaną w Księdze Jeremiasza: ”Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi narodem. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać jeden mówiąc do drugiego: <<Poznajcie Pana!>> Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie – wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał” (31,33-34).

Czas Wielkiego Postu jest czasem szczególnego nawrócenia swojego serca. Można go przeżyć w mentalności niewolników Prawa – nałożyć na siebie cały szereg czynów pokutnych, i pokazać sobie i innym ludziom, że się pości. Taki post nie dotknie tego, co najważniejsze, czyli serca. Prawo zapisane w sercu, to prawo miłości. Sprawdzianem jego jest stosunek do bliźniego. Post, który podoba się Panu, to ten, w którym odnowione i naprawione są relacji międzyludzkie. Czy zabiłeś człowieka? Pewnie nie. Ale czy zabiłeś kiedyś człowieka w swoim sercu nazywając go głupcem? Wyraz raka oznacza człowieka, głupiego, niezdolnego nawiązać i utrzymać relacji z drugimi. Moros – bezbożnik, to osoba nie będąca w stanie nawiązać relacji z Bogiem. Nazywając kogoś tak, dotyka się tego, co stanowi o istocie człowieka powołanego do relacji z Bogiem i człowiekiem. Niszczy się przez to obraz Boga, który jest nieustanną relacją Trójcy Osób. Takich zranień, odnoszących się do istoty człowieka, może być wiele: można powiedzieć matce, że źle opiekuje się dziećmi i je krzywdzi. Mężczyźnie, czekającemu na potomstwo, że będzie fatalnym ojcem. Kobiecie, że jest brzydka i głupia. Młodemu chłopakowi, że jest maminsynkiem i ciamajdą. Jezus zachęca, byśmy w sobie ocalili obraz tego drugiego, żebyśmy myśleli o człowieku to, co bardziej pozwoli nam go kochać.