Wprowadzenie do modlitwy na 14 Niedzielę zwykłą, 8 lipca
Tekst: Mk 6, 1-6
Prośba: o przyjęcie życia ofiarowanego przez Dawcę i Miłośnika życia.
1. Jezus nazywa siebie dzisiaj prorokiem. To człowiek, który przynosi innym słowo Boga. Ktoś, kto jest znakiem obecności Boga. Ludzie, słysząc proroka, mają poczuć, że Bóg jest pośród nich, nie zapomniał o nich, troszczy się o nich, mówi do nich. A Jezus? Jest kimś więcej niż prorok – tak również o sobie powiedział. On jest samym Bogiem, a nie tylko znakiem, który miałby Go zapowiadać. Jest Bogiem i Człowiekiem. Ale człowiek Go nie rozpoznał. Przez grzech człowiek ma w sercu zasianą wątpliwość i ona jest w nim stałą zadrą, raną – człowiek nieustannie wątpi o miłości. Tak bardzo, jak jej pragnie i szuka (często dramatycznie, po omacku, nie tam, gdzie ją można znaleźć), tak bardzo również potrafi ją odrzucić, zamknąć się na nią, postawić jej granicę. To – wydaje się – wydarzyło się dzisiaj w Nazarecie, do którego Jezus powrócił.
2. Wejdź wyobraźnią w to, co przekazuje nam Słowo Boże. Zobacz Jezusa i Jego uczniów, którzy przychodzą do rodzinnej miejscowości. Czy i jak jest witany? Przecież znali Go od Jego dzieciństwa. Jezus, być może, przyszedł w zwyczajne odwiedziny, w szabat został poproszony o naukę w synagodze. I dziwią się niedowierzając. Zauważ, że nie zwrócili uwagi na to, co Jezus mówi, ale na to, kim On jest. W Jego słowach nie rozpoznali Boga, który do nich przychodzi, lecz zamknięci na słowo, rozpoznali w Nim tego małego chłopaka, który biegał po uliczkach Nazaretu wiele lat temu. Było dla nich nie do pomyślenia, że mógłby być kimś innym, niż im się wydawało. Nie byli otwarci na tę „nowość”. Popatrz w tej modlitwie na swój obraz Boga. Czy jesteś w stanie przyjąć, że w Bogu jednoczą się rzeczywistości, które dla nas ludzi są pozornie sprzeczne? Bo przecież Jezus jest zarówno Bogiem jak i Człowiekiem. Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy zarazem. Jest bliżej nas niż my samych siebie, a równocześnie między nami jest jakaś przepaść, przestrzeń. Tyle „sprzeczności”. Czy Jego słowo jest dla Ciebie tym, co daje Ci życie? Czy przyjmujesz życie ofiarowane Ci przez Niego? Mieszkańcy Nazaretu zostali przy swoim ograniczonym „poznaniu” Jezusa, zostali przy swoich przekonaniach i przez to słowa Jezusa miały zablokowany dostęp do ich serca. Nie mogły dać im życia – tego prawdziwego, pełnego życia Bożego. A może i w sobie odkrywasz takie bariery, stereotypy, przekonania, fałszywe obrazy, iluzje? Może odkrywasz w sercu miejsca zacięte lub zamknięte na prawdę, na rzeczywistość z jej faktami (a nie domysłami czy własnymi interpretacjami)? Stań dziś przed Jezusem i otwórz serce, by mógł je napełnić pełnią Życia.
Upokorzyć drugiego człowieka,
Żeby odczuć przez chwilę fałszywą godność osobistą,
Można z każdego powodu:
– dlatego że odsłonił swoje serce,
– dlatego, że urodził się w stajni,
– dlatego, umiera w męczarniach,
– dlatego, że jest dobry, itd.
„Weź to i idź do innych ludzi”.
Moje poszukiwanie milosci, ktorej tak bardzo pragne i szukam (często dramatycznie, po omacku, nie tam, gdzie ją można znaleźć), rozbija sie o wyobrazeniu o niej. Zamknelam serce na Slowo zycia, bo wg moich oczekiwan powinno to slowo inaczej dzialas w zyciu. Nieakceptacja porazek, nie przyjecia przez rodzine, bliskich, znajomych, przez Kosciol do ktorego chodze prawie codziennie, zburzylo moje zaufanie i milosc do Boga, ktorej nie znalazlam w czlowieku. A jednak ta milosc pcha sie do mnie ze wszystkich stron, tyko nie potrafie jej przyjac. Rozumiem, za sw.Pawlem, ze moja chluba sa wlasnie moje slabosci. To z nich wyrasta dzisiaj zaufanie do Boga. Dzieki przyjeciu tego co mnie boli, moje brzemie w Chrystusie stanie sie lekkie. Czuje jak otwieram sie na moje przegrane, to one sa slowem zycia, ktore nie moge przyjac. Oddycham, znikaja leki i bole – Bog przychodzi do mnie w ogoloceniu, wszystko przyjmuje za moje grzechy i przewinienia. prosze Cie moj Panie i moj Boze, zechciej przyjac moja ofiare….mojej przegranej…
Od dzisiaj będę się starała, żyć tak jak powinnam. Chociaż wiem, że w naszych czasach jest to bardzo trudne. Za szybko wszyscy żyjemy.