Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 8 listopada

Tekst: Łk 15, 1-10

Prośba: o łaskę przyjęcia Bożej miłości, przychodzącej w konkrecie życia.

1.   Do Jezusa przybliżają się wszyscy celnicy i grzesznicy. Chcą Go słuchać. Zatrzymaj się na tych słowach i uświadom sobie cel Twojego przychodzenia do Boga. Zobacz najpierw, czy Twoja relacja z Nim jest rzeczywiście „przybliżaniem się”, czy tylko patrzeniem z boku, pewnym dystansem, przyglądaniem się, ale bez osobistego zaangażowania, wpuszczania Go do Twego życia, itp. Bez owego „przybliżania się” można kiedyś usłyszeć słowa z innego fragmentu: „Nie znam was!”. Powiesz wtedy: „ależ Panie, chodziliśmy na Msze i nawet na procesje, przyjmowaliśmy księdza po kolędzie, wrzucaliśmy ofiary na biednych…”. Czy wykonywać jakieś czynności, nawet dla Boga, oznacza ZNAĆ BOGA? Znać w języku biblijnym oznacza mieć relację. A więc grzesznicy i celnicy przybliżają się do Jezusa, to jakby powiedzieć, że budują z Nim relację, postępują w bliskości i więzi z Nim. A Ty?

2.   Na poparcie tego Jezus opowiada dwie przypowiastki. Jedna mówi o owcach, druga o drachmie. Owca gubi się „na zewnątrz” domu, drachma „w środku”. Można być i na zewnątrz Kościoła, można być i wewnątrz – a zgubić się. Można być niby w środku, ale nie być w bliskości. Te opowiastki mają swój proces. Następuje najpierw zagubienie, a więc strata, intensywne poszukiwanie zakończone znalezieniem oraz radość. Owca i drachma mogą się zagubić. To właściciel ich szuka, czy to mężczyzna, czy kobieta. Czyż nie są to obrazy Boga, który nieustannie szuka człowieka, zagubionego po grzechu? Czy odnajdujesz siebie w tych obrazach?

3.   Zauważ, że człowiek szuka kogoś lub czegoś, co ma dla niego wartość, z czym ma jakąś więź. Ten opis pokazuje, że więź między właścicielami owcy czy drachmy była bardzo ścisła. Widać to po radości i „imprezie”, jaką urządzają po znalezieniu. Ale też zauważ determinację w szukaniu. Kobieta przetrząsa cały dom, by znaleźć jedną drachmę. Zapala światło, wymiata  dom, szuka starannie… Postaw się na miejscu tej drachmy. Leży sobie gdzieś spokojnie (mimo że zagubiona), a tu nagle robi się hałas, dużo światła, tumany kurzu wzbijane przez wymiatającą wszystko miotłę… Czy nie przeżywa tego, jak swoistego kryzysu? Tymczasem ona jest szukana. Jak Ty przeżywasz kryzysy? Może to czas, kiedy Ktoś Cię szuka intensywnie? Czy dajesz siebie znaleźć? Czy też bardziej próbujesz „uciec” w jeszcze ciemniejszy kąt? Czy przybliżasz się do Boga i Jego miłości?