Wprowadzenie do modlitwy na środę, 29 kwietnia, święto św. Katarzyny Sieneńskiej, dziewicy i doktora Kościoła
Tekst: Mt 11,25-30
Prośba: o łaskę prostoty życia
1. Każdego dnia dociera do nas natłok informacji, często bardzo złożonych, wymagających szczególnej uwagi. Zaczynamy skupiać się na szczegółach, a przestajemy widzieć całość. Umyka nam piękno naszego życia, które widać dopiero, kiedy spojrzymy w pewnego oddalenia. Pomyśl przez chwilę, co jest Twoim szczegółem, który tak Cię absorbuje, że nie umiesz nabrać dystansu do spraw, które się dzieją. Co możesz zrobić, żeby to zmienić? A może nie widzisz potrzeby zmiany?
2. Prostaczkowie, o których mówi dziś Jezus są jak dzieci. Beztroskie, radosne, pełne energii do życia. Piękny obraz, powiesz, ale trzeba dorosnąć… Tak, trzeba. Jednak warto zachować w sobie choć trochę z bycia dzieckiem. Bo wtedy będziemy w stanie przyjąć miłość, jaką Bóg nam ofiaruje – stać się dziećmi. Przypomnij sobie, swoje dzieciństwo – co z tego czasu chciałbyś pamiętać, a co zapomnieć. Porozmawiaj o tym z Bogiem.
3. Przyjąć to, co spotyka mnie każdego dnia. Nie walczyć z tym, czego nie mogę zmienić. Współpracować z tym, co się dopiero kształtuje… A często tak wiele energii życiowej lokujemy w tym, co nie daje życia. Gdzie szukasz wsparcia w sytuacjach trudu? Jaka jest rola Boga w Twoim życiu?
Odczuwam ogromne pragnienie przemiany, życie ucieka mi przez palce, w zasadzie mogę powiedzieć, że nie żyję tylko wegetuje. Nie odczuwam żadnej wolności, piękna, prawdziwej radości, choć wiem, że to wszystko jest we mnie lub mnie otacza. Ja tego nie dostrzegam bo skupiam się wciąż na sobie, a w zasadzie na tym co w moim życiu jest nie tak . Skupiam się na swoich slabosciach (a tym samym pozwalam im robić ze mną co im się podoba). Jestem podatna na manipulację. Moje myśli od rana do wieczora przesiąknięte są frustracja, żalem, walką, cierpieniem. Tym się karmię każdego dnia. A jeśli już wybije się ponad te myśli to tylko w kierunku próżnej wygody, lenistwa, „zabijania czasu”. Nie potrafię stworzyć dobrych relacji z ludźmi bo ciągle wszystko kręci się wokół mnie, żeby przypadkiem ktoś nie miał ze mnie korzyści, żeby mnie nie wykorzystał, żebym to ja miała rację, żebym uważana była za najmadrzejsza, żebym przypadkiem czegoś nie straciła. W wirze takich myśli przestałam kontrolować swoje zachowanie- chodziło cały czas o mnie, o moje JA ! Przestałam stawiać granice bo sfrustrowana samą sobą i wszystkim dookoła-musiałam jakoś sobie zrekompensować to ciągłe napięcie. Więc sobie popuszczałam w wielu kwestiach, aż znów przestałam to kontrolować i posuwalam się coraz dalej. Az doszłam do takiego punktu w życiu, że cała sobą zapragnelam pomocy . Zapragnelam Boga, Jego bliskości, miłości, obecności! I teraz za wszelką cenę będę walczyć o to pragnienie, o to by odkryć i poczuć w sobie wolność!