Refleksja na Niedzielę Świętej Rodziny, 30 grudnia

BOŻE NARODZENIE 2018

Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. Łk 2, 41-52

***

Można łatwo dzisiejszą scenę otoczyć aurą tajemniczości i wysokiej teologii, zapominając że Jezus jest chłopcem. Owszem, scena wydaje się dziwna. Czyżby miał ciągotki naukowe i dlatego siedzi między uczonymi? Mówi o Ojcu, więc ma świadomość (już ma) tego, kim jest. Ale ujawnia się tutaj również kryzys między Nim a Jego ziemskimi rodzicami. Coś na kształt buntu nastolatka. Bo czy nie mógł im powiedzieć, że zostanie dłużej? Czy nie wiedział, że sprawi ból? Tak po ludzku… Ale potem był im poddany. Czy chciał tylko załagodzić cierpienie, jakie przysporzył Maryi i Józefowi i odtąd już nie sprawiać trudności? Nie sądzę. On był im poddany, bo to leżało w Jego naturze. Bóg jest najpokorniejszy z pokornych. Jezus został nam dany (darowany przez Ojca) i to z przedrostkiem „pod”: pod-dany. To niesamowita tajemnica Boga. Nie przychodzi jako triumfujący Mesjasz, niszczący po drodze wrogów. On przemienia świat „logiką”, która wymyka się wszelkiej logice. Wchodzi jakby „pod” spód, do wnętrza, do serca, by przemienić je i uczynić wrażliwym. To się może dokonać tylko przez miłość, tylko przez pokorę, tylko przez poddanie… jak bardzo nie lubimy tego słowa.

Maryja chowa te sprawy w swoim sercu. Nie musi rozumieć. Jej serce jest jak tabernakulum – trzyma tam to, co najcenniejsze. Chowa w nim wszystko, co jej się wydarza i co wydarza się jej Synowi. Wszak powiedziała przy Zwiastowaniu: „Niech mi się stanie”, niech mi się wydarzy. Skoro tak, to przechowuje to w sercu jak drogocenne perły, jak skarb, jak rodowe srebra. Czym wypełniasz serce?

Jezus czyni postępy… Bóg szanuje proces, który sam uczynił, stworzył. Ten proces, ten wzrost to prawdziwy cud, choć dla nas tak spowszedniały. Na wiosnę sieje się ziarno, a owoce przychodzą dopiero na jesień. Dziś wszystkiego mamy pod dostatkiem i to przez cały rok. Ale to nie jest naturalne. To nie szanuje spokojnej „pracy” natury, nie zważa na rytm życia, które każde stworzenie ma w sobie wpisane. Jezus w ten rytm się wpisuje. Jest niemowlakiem, potem dzieckiem, nastolatkiem, dorosłym. Niczego nie przyspiesza, niczego nie pogania. To prawdziwa mądrość, prawdziwa łaska. A Ty… dokąd tak pędzisz?