Wprowadzenie do modlitwy na środę, 17 stycznia

Tekst: 1 Sm 17, 32-33. 37. 40-51

Prośba: o łaskę przyjęcia swojego życia i pokochania siebie ze wszystkim.

1.   Dawid ma stoczyć walkę z Goliatem. Sam się zgłosił na ochotnika, wiedząc, że po ludzku nie ma szans. Chełpi się, że został wyrwany z łap lwów i niedźwiedzi, lecz że to wszystko uczynił mu Pan. Pokłada więc w Nim ufność także teraz, kiedy staje przed potężnym Filistynem. Dawid idzie z tym, co ma i co pasuje do niego. Próbował wcześniej założyć zbroję króla Saula, ale ona, zamiast mu pomóc i chronić, tylko mu przeszkadzała. Więc z niej zrezygnował, wziął swój kij i kilka kamieni ze strumienia, procę i… zaufanie Bogu. W jaki sposób Ty stajesz do „walki” każdego dnia? Czy w zaufaniu Panu? Czy też bardziej liczysz na własne siły i kiedy coś Cię przerasta, wycofujesz się? Tu nie chodzi o porywanie się z motyką na słońce. Bez realizmu żadna walka nie będzie wygrana. Nie chodzi tylko o walkę ze złem, ale też o walkę o dobro, miłość, prawdę w naszym życiu. Bo – jak mawiał św. Ignacy – czymś dużo trudniejszym jest zwyciężyć samego siebie (swój nieporządek duchowy, tendencje do marazmu i letniości), niż wskrzeszać umarłych. O co tak naprawdę walczysz? Jakimi środkami? Z jakim nastawieniem i zaufaniem?

2.   Dawid od początku swojej „kariery” w Biblii jest odpychany, pogardzany i przeznaczają mu ostatnie miejsce. Zwróć uwagę na słowa, jakie słyszymy o Dawidzie. Goliat przyjrzał mu się i wzgardził nim. Dlaczego? Bo był młodzieńcem (a więc niedoświadczony młokos), rudym, o pięknej powierzchowności. Czy coś te słowa Ci przypominają? Dokładnie te same słowa padają, kiedy Dawid zostaje namaszczony na króla, kilka rozdziałów wcześniej. Tam Samuel wybiera kandydata na króla spośród synów Jessego i nawet jemu, wielkiemu prorokowi, wydaje się, że to powinien być pierworodny syn, dojrzały mężczyzna w sile wieku, doświadczony i przystojny. A tymczasem Bóg wskazuje mu kogoś, kogo nawet nie zaproszono na ucztę, bo… pasie owce. Ma zajęcie, które należało do najmłodszego i nieomal pogardzanego, ostatniego. I to, co ostatnie, wybiera Bóg. Dlatego – można powiedzieć – Goliat od początku „nie ma szans”. Tylko o tym nie wie. Dawid też jeszcze nie wie, lecz jest pełen zaufania do Boga. Kim Ty jesteś?

3.   Teraz możesz głębiej zastanowić się nad pytaniem z poprzedniego punktu. Kim jesteś? W świetle tego, co widzimy u Dawida, Bóg również w Tobie szczególnie umiłował to, co może inni odrzucają. Coś, co uważają za godne wzgardy, odrzucenia, co nie pasuje do jakichś kryteriów, konwenansów, itp. Bóg kocha w Tobie wszystko, a szczególnie to, co w Tobie słabe, upadające, grzeszne. Dlaczego? Bo miłosierdzie z niezwykłą mocą lgnie do tego, co słabe i to kocha. Nam się to w głowie nie mieści, tak potrafi tylko Bóg i ludzie, którzy w Bogu są zakorzenieni. A Ty? Czy kochasz siebie ze swoimi słabościami (ludzką ułomnością)? A siebie ze swoimi grzechami? Nie oznacza to, że masz grzeszyć, lecz jaki jesteś wobec siebie, kiedy zdarzy Ci się zgrzeszyć. Możesz próbować walczyć ze sobą (jaki to jestem podły, zły, niegodny…), kiedy tak naprawdę potrzebujesz przyjąć siebie i objąć miłosierdziem. Tym samym miłosierdziem, jakim obejmuje Cię Bóg. Ludzka słabość w oczach Boga nabiera wartości i jest potężną siłą (bo Bóg może wtedy bardziej działać, kiedy w pokorze Mu na to pozwalamy), a ludzka siła w oczach Boga to proch i pył, puch na wietrze, nic nie znaczące. Dlatego też Goliat był na straconej pozycji – wydawało mu się, że jest kimś, ale tylko mu się wydawało. Popatrz na Dawida i zobacz na nowo – kim jesteś? Zobacz, czy przypadkiem nie ma w Tobie takiej pogardy do siebie, jaką miał Goliat w stosunku do Dawida. Co jest Twoim Dawidem?