Wprowadzenie do modlitwy na czwartek, 19 lipca

Tekst: Mt 11, 28-30

Prośba: o doświadczenie odpoczynku Twojej duszy w Bogu.

1.   Tym, który pierwszy przychodzi do człowieka jest Bóg. On „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie i… stał się człowiekiem” – jak mówi św. Paweł. Stał się człowiekiem, by być tak blisko człowieka, jak to tylko możliwe. Człowiek i tak Go nie rozpoznał i wydał Go na śmierć. Ale Bóg nie może nie kochać człowieka, jest przy nim nieustannie, podtrzymuje Jego życie i dba o jego rozwój. Wzywa go także do współpracy, stąd dzisiejsze wezwanie, by przyjść do Jezusa, gdy doskwierają nam różne obciążenia i utrudzenia. Przyjść i wypowiedzieć to przed Nim. W nas jest – już od momentu pierwszego grzechu – taka postawa swoistej samowystarczalności. Człowiek boi się Boga, boi się do Niego zbliżyć (grzech to sprawia, że człowiek boi się bliskości), więc wmawia sobie, że „poradzi sobie sam”. Wynika to z pychy, która nie jest w stanie przyjąć i zgodzić się na słabość, niemoc, upadki. Więc robi wszystko, by „sobie poradzić” ze wszystkim, a nawet więcej – „musi sobie poradzić”, bo przecież tylko pycha „wie lepiej” i nikt nie da rady tak, jak ona. Wołanie więc Jezusa, by przyjść do Niego w naszym utrudzeniu i obciążeniu to ostatecznie otwarcie naszego serca na pokorę uznania, że sami sobie nie damy rady. Jak daleko albo jak blisko jesteś takiej postawy?

2.   W tym krótkim tekście padają dwa słowa: pokrzepienie i ukojenie. To otrzymamy od Jezusa. To znajdziemy, gdy weźmiemy na siebie Jego jarzmo. Dosłownie oba te słowa można przetłumaczyć jako „odpoczynek”. Kiedy przyjdziemy do Jezusa z naszymi utrudzeniami, to nasza dusza doświadczy odpoczynku. Kiedy weźmiemy na siebie Jezusowe jarzmo, które okazuje się łagodności, uniżeniem i pokorą serca, to znajdziemy – znów – odpoczynek dla naszej duszy. W Bogu jest odpoczynek. I nie tylko ten „wieczny odpoczynek”, który nas spotka po śmierci. On już tu na ziemi daje odpocząć naszemu duchowi, kiedy przychodzimy do Niego w postawie otwarcia serca. Serca, które nie jest samowystarczalne i stąd wypowiada przed Nim swoje utrudzenie i obciążenie. Tu nie chodzi tylko o mówienie Bogu o trudzie swego życia. To może przede wszystkim wypowiedzenie przed Nim naszego lęku, słabości i grzechu – bo czyż to najbardziej nie obciąża naszego ducha? A czymże jest odpoczynek ciała wobec odpoczynku ducha… zaledwie bladym przedsmakiem. Proś Go dzisiaj o takie doświadczenie.