Propozycja modlitwy na czas od 25 grudnia do 6 stycznia włącznie.

Czas rekolekcji już się skończył, ale nasze życie biegnie dalej i ciągle potrzebujemy tej jedynej, niepowtarzalnej relacji z naszym Stwórcą i Panem. Pozwólcie więc, że zaproponujemy Wam ćwiczenie duchowe, które będzie przedłużeniem czasu rekolekcji i zarazem nauką trwania przy Bogu.

Na modlitwę proponujemy od 20-30 minut dziennie. Znajdź odpowiednie miejsce – najlepiej takie, w którym będziesz mógł swobodnie przyglądać się żłóbkowi (w domu, w kościele…). Możesz też zapalić świecę albo wykorzystać obrazek ze żłóbkiem.

Modlitwa ta będzie polegać na trwaniu przy żłóbku i wpatrywaniu się w to małe dziecko – Jezusa. Nic więcej. Tylko tyle i aż tyle. Wbrew pozorom może to być najtrudniejsza modlitwa. Jesteśmy przyzwyczajeni do Boga coś mówić, albo przynajmniej o czymś rozmyślać, dziękować za coś, prosić, czasem wręcz błagać, domagać się… To wszystko jest dobre i potrzebne. Ale w te święta spróbuj z Bogiem niczego „nie załatwiać”, spróbuj tylko być! Bo o co można prosić małe Dziecko? Jaką sprawę można załatwić z takim Małym Człowiekiem? Najlepsze co można zrobić, to być, wpatrywać się w jego małe rączki i nóżki, odwzajemniać nieporadny uśmiech, przykryć go kołderką jeśli ją nóżkami zrzuci, posłuchać jego kwilenia, patrzeć jak śpi, jak oddycha, jak się rusza… To niewiele, a jednocześnie bardzo dużo.

Wpatrując się w Jezusa zauważ różne uczucia i myśli, jakie rodzą się w Tobie. Na początku mogą być one zupełnie niezwiązane z tą modlitwą, z tym, co kontemplujesz. Pozwól, by te uczucia wyszły z Ciebie, nazwij je, zobacz o czym myślisz – ale niekoniecznie wchodź w te myśli. One po prostu są. Ty zaś za każdym razem wracaj do Jezusa, patrz na Niego i po prostu z Nim bądź, bez żadnego „celu”.

Na początku ta modlitwa może Ci się wydać nudna, krępująca, być może będziesz przekładał nogę na nogę w zniecierpliwieniu, bo przecież „nic się nie dzieje”. To nic – wytrwaj! Po kilku dniach takiego trwania będziesz mógł doświadczyć uspokojenia myśli, uczuć i będziesz mógł doświadczyć jak pokój i radość spływają do Twojego serca. Nie daj się zwieść pozornej nudzie. Zabiegani i zatroskani o tyle spraw potrzebujemy kilku dni wyciszenia i trwania przy Bogu, by nasze myśli się uciszyły, by nasze troski nas nie absorbowały – by pokój, który Bóg daje przy narodzeniu Jezusa – przyszedł także do naszego serca.

Nie próbuj „wyprodukować” sobie tego pokoju, radości i ciepła. One przyjdą, bądź cierpliwy. Proponujemy, by ta modlitwa trwała aż święta Trzech Króli, ale jeśli zechcesz, możesz ją sobie bardziej przedłużyć. W tym czasie na stronie nie będziemy umieszczać żadnych innych wprowadzeń do modlitwy.
Z najlepszymi życzeniami… spotkania i doświadczenia żywego Boga!

Na koniec modlitwy odmów bardzo powoli i ze świadomością: Ojcze nasz…

Po modlitwie przez ok. 5 minut pomyśl o tym, jak Ci poszła modlitwa. Czy udało Ci się być skupionym na Bogu i po prostu trwać? Jakie myśli przychodziły Ci do głowy? W jakich sprawach było Twoje serce? Jak szybko myśli uciekały Ci do innych spraw, trosk, problemów? Nie osądzaj i nie potępiaj siebie za rozproszenia – po prostu uświadom sobie to wszystko. Powoli nauczysz się być uważnym na Boga.

Spróbuj zapisać sobie w „dzienniku duchowym” najważniejsze myśli, światła, uczucia, jakie pojawiły się podczas całej modlitwy. Jeśli nie masz na to czasu bezpośrednio po niej, możesz to zrobić później.