Wprowadzenie do modlitwy na 10 Niedzielę zwykłą, 10 czerwca

Tekst: Rdz 3, 9-15 oraz Mk 3, 20-35

Prośba: o łaskę przylgnięcia do Boga, który jest Miłością i Prawdą.

1.   Uświadom sobie, jak skomponowana jest dzisiejsza ewangelia. Na początku i na końcu mówi się o bliskich Jezusa, o Jego rodzinie. Najpierw wybierają się do Niego, by Go powstrzymać, bo uważają, że „odszedł od zmysłów” (czyli bycie dla innych oznacza dla nich chorobę psychiczną). Na koniec tekstu również przychodzą do Niego i chcą Go zawołać, wyciągnąć Go z Jego pracy, misji. A centralna część tekstu to mowa o szatanie, który rzekomo miałby sam siebie wypędzać z tego świata. Dołącz do tego tekst z pierwszego czytania. Zobacz, że kusiciel był obecny na świecie (człowiek go nie zapraszał), jednak wydaje się, że nie miał zbyt wiele miejsca do działania. Człowiek przez to, że uległ pokusie, dał przestrzeń szatanowi do działania (albo większą, niż miał do tej pory). W księdze Rodzaju grzech powoduje rozłamy między pierwszymi ludźmi i stworzeniem. Zamiast jedności, która była do tej pory, widzimy rozdarcie, w którym każdy próbuje siebie usprawiedliwić i zrzucić winę na innego. To zostało w nas do dzisiaj – trudno nam czasem przepraszać i szukamy winy na zewnątrz nas samych; nie chcemy brać odpowiedzialności za to, co myślimy i co robimy. Bo nie chodzi nam o prawdę, lecz o własne dobre samopoczucie. To inny jest winny, to okoliczności zawiniły, nie dało się inaczej, itd. Jakie usprawiedliwienia znajdujesz w sobie? Czy umiesz stawać w prawdzie wobec siebie, Boga i bliźnich? Uświadom sobie trudności i zapytaj siebie, skąd one się biorą.

2.   A gdyby tę scenę włożyć do naszego serca? Mogłoby się okazać, że wewnątrz nas mamy taką część, która – jak owa rodzina Jezusa – próbuje być „głosem rozsądku” i odwodzić nas od angażowania się w życie, w bliźnich, w rozwój. Bo przecież jest ustalony na świecie „porządek” i należy go przestrzegać. Jak również jest w nas taka część, która próbuje nas wybielić, usprawiedliwić czy wręcz uniewinnić, kiedy ten porządek zaburzymy, albo gdy coś idzie nie po naszej myśli. Dla elit wygodne było stwierdzenie, że Jezus mocą Belzebuba wypędza złe duchy, bo inaczej musieliby uznać, że jest tu moc Boga, a wobec działającego Boga nie da się przejść obojętnie. Opowiedzieć się „za” – czyli uwierzyć, albo powiedzieć „nie”, czyli odrzucić. Obojętność wobec Boga (a więc i życia), tak naprawdę nie istnieje, to tylko inna forma powiedzenia „nie”, taka bardzo bierna forma. Żydzi próbują być „bezstronni”, a de facto stają w opozycji do ewidentnych znaków Bożej obecności i Jego działania. Czy potrafisz odczytywać ślady obecności i działania Boga w swoim życiu? Czy przyjmujesz je, czy bardziej kwestionujesz, wątpisz? Czy Twój umysł, ów „głos rozsądku” prowadzi Cię do większej miłości, przyjmowania i dawania miłości, czy też chce Cię odwodzić od miłości, prawdy, angażowania się, wychodzenia ku…? Bo można, jak Jezus, wychodzić ku innym i narażać się na szykany i wyśmianie, a można – jak pierwsi ludzie – schować się w krzakach w postawie zachowawczo-usprawiedliwiającej siebie samego. A to przecież Bóg usprawiedliwia, Bóg zbawia.