Wprowadzenie do modlitwy na sobotę, 30 czerwca.

Tekst: Lm 2, 2. 10-14. 18-19; Mt 8, 5-17

Prośba: o łaskę wylania serca przed Panem.

1. Wylewaj swe serce jak wodę przed obliczem Pana. Mogę sobie tłumaczyć, że cokolwiek mi się w życiu przydarza, jest dla mnie najlepsze, bo Bóg mnie kocha i chce mojego dobra. Mogę mieć wypracowany mechanizm szybkiego zbierania się po upadkach, otrzepywania i z poprawioną koroną ruszania do przodu. Mogę pełnić w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych funkcję ostoi, powiernika i pocieszyciela, wiecznego optymisty. Mogę wytrwale walczyć z narzekaniem i marudzeniem. Ale przychodzi taki moment… kiedy przebiera się miarka. Przelewa się czara goryczy. Kiedy już tak się nazbierało, pozostaje mi tylko lament. I on też ma swoje miejsce w Piśmie Świętym. Jest to bardzo ludzka i uzasadniona reakcja na przeciążenie. To sposób komunikowania o swojej bezradności i bezsilności, do której mam prawo. Bóg doskonale wie jak mnie stworzył. Nie będzie mną rozczarowany, wręcz przeciwnie. Sam w Swoim Słowie zachęca mnie do tego, żeby wylać przed Nim serce. Niczego nie udawać. Powiedzieć do bólu szczerze jak jest. Dzisiaj chcę wołać sercem do Pana…

2. On przyjął nasze słabości i dźwigał choroby. Bywa, że jestem tak pogrążony w swoich smutkach i problemach, że nie widzę żadnej możliwości poprawy, żadnego rozwiązania. Nie wiem jak można by mnie pocieszyć. Bóg nie pociesza w tani sposób. Nie mówi: Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, jakoś się ułoży. Bóg jest tym, który wchodzi w najciemniejsze zakamarki mojego serca po to, żeby być tam ze mną. I w swoim czasie wyprowadzić. Przebywanie w Jego bliskości może przynieść ukojenie. Powierzenie Mu siebie na nowo, pozwoli mi przetrwać najtrudniejsze momenty. Do tego nie trzeba nawet słów. Wystarczy, że przytulę serce do Jego Serca.