Kiedy człowiek przeprowadza np. remont, to by osiągnąć ten cel poświęca swój czas, siły i wygody po to, by potem móc cieszyć się życiem w jeszcze piękniejszym i wygodniejszym, lepiej urządzonym i odnowionym mieszkaniu. Jest to pewna analogia tego, co Bóg pragnie uczynić z człowiekiem, kiedy ten poświęci Mu trochę czasu i sił. Zachęcam więc usilnie, by ten czas rekolekcji potraktować  poważnie, jako czas specjalny, dokonując choćby małej zmiany w swoim życiu (ustalić sobie stałe miejsce do modlitwy, tak ustawić plan dnia, by na tą modlitwę był czas, itp.).

 

  Nie możemy również zapomnieć o bardzo ważnej rzeczy – że rekolekcje to czas walki duchowej. Kiedy my się modlimy czyli kiedy zwracamy się ku Bogu, zły duch nie idzie na urlop ani nie zapada w sen zimowy, lecz również pojawia się przy nas próbując zakłócić  proces naszej odnowy, próbując przeszkadzać, jak tylko się da. Jakie najczęściej pułapki na nas zastawia?

  •   Najpierw, jeszcze przed rozpoczęciem rekolekcji, będzie nam podsyłał myśli, które będą próbowały nas zniechęcić do jakichkolwiek rekolekcji i prób zmiany życia. Będą więc nam przychodzić z zewnątrz myśli typu: „po co się zmieniać, to i tak nic nie da… jesteś słaba, słaby – na pewno nie wytrwasz, więc nie ma co zaczynać… tobie i tak już nikt i nic nie pomoże…”. Możesz zapytać siebie, ile razy słyszałeś te myśli w sobie i ile razy udało się im podciąć ci skrzydła? Wiedz, że to nie Bóg podcina ci skrzydła.
  •   Te same myśli będą przychodziły i w trakcie trwania rekolekcji, jednak będą trochę zmodyfikowane. Skoro nie udało się złemu duchowi zniechęcić cię do odprawienia rekolekcji, to będzie kusił do: skrócenia modlitwy (choćby odrobinkę każdego dnia), do zmiany miejsca, zmiany czasu modlitwy, itp. Dlatego ważne jest, by na początku rekolekcji ustalić, ile czasu będę się modlił i w jakim miejscu (które można zmienić z ważnej przyczyny). Złemu wtedy będzie bardzo mocno zależało, by człowiek zaczął skracać modlitwę (jeśli się uda to aż do zera), by robił częste zmiany, które mają jeden cel – rozproszyć człowieka i sprawić, że modlitwa będzie mało owocna i – mało tego – by na koniec wpędzić człowieka w poczucie winy z tego powodu. Ustrzec się przed tym możemy tylko jednym: wiernością (czasowi modlitwy, miejscu, proponowanym tekstom, itd.) i zaufaniem, że to tak naprawdę Bóg – poprzez ludzi – prowadzi te rekolekcje.
  •   W trakcie trwania rekolekcji może przyjść oschłość, brak „smaku” na modlitwie czy nawet pewne zmęczenie rekolekcjami (szczególnie pod koniec ich trwania). Niekoniecznie pochodzi to od złego ducha. Może to być próba wierności, bo kiedy mamy przyjemne uczucia na modlitwie, kiedy Bóg dotyka nas z mocą, wtedy łatwo się modlić. Natomiast kiedy przychodzi  „pustynia” i brak emocjonalnych bodźców, wtedy mamy pokusę, by przestać się modlić, bo „Bóg nas zostawił”. Warto wówczas zapytać, czy chcę być z Bogiem zawsze, „na dobre i na złe”, czy będę z Nim tylko kiedy daje mi „cukierki duchowe”. Podobnie jest w małżeństwie (którego obraz jest dziś mocno nadszarpnięty), gdzie jest się z drugim człowiekiem na zawsze, cokolwiek się wydarzy.

  W trakcie rekolekcji Bóg będzie nam dawał nie tylko dowody swojej obecności, ale również będzie nas popychał do dokonywania zmian w życiu (czasem drobnych, czasem większych). Krótko mówiąc, będzie nas zapraszał do nawrócenia. Warto zapisywać sobie to, do czego Bóg mnie zaprasza, do jakich zmian mnie wzywa, po czym podjąć wysiłek (decyzję), by wcielić to w życie.